Tatiana Țîbuleac

Autorka, 45 lat 36 czytelników
Zostań fanem autorki: × 2
7.7 /10
38 ocen z 2 książek,
przez 32 kanapowiczów
Urodzona w 1978 roku w Mołdawii - Republice (Kiszyniów)
Mołdawsko-rumuńska pisarka i dziennikarka. Studiowała na Wydziale Dziennikarstwa i Komunikacji Państwowego Uniwersytetu Mołdawskiego. Pracowała jako reporterka, redaktorka i prezenterka w PRO TV Chișinău. Zaangażowana w działalność UNICEF-u. Od 2008 roku mieszka w Paryżu.

Zadebiutowała w 2014 roku zbiorem opowiadań Fabule Moderne (Opowieści współczesne). W 2017 roku ukazała się jej pierwsza powieść Lato, gdy mama miała zielone oczy, za którą otrzymała nagrodę Związku Pisarzy Mołdawskich, nagrodę rumuńskiego magazynu literackiego „Observator Cultural” oraz Nagrodę Licealistów przyznawaną na Międzynarodowym Festiwalu Literatury i Tłumaczeń FILIT w Jassach. Powieść została przetłumaczona m.in. na język francuski, hiszpański, niemiecki, bułgarski i norweski. W Hiszpanii otrzymała szereg wyróżnień: była finalistką kilku prestiżowych nagród literackich; zdobyła tytuł Książki Roku 2019 przyznawaną przez księgarnię Cálamo w Saragossie, a w 2020 roku w konkursie „Księgarnie Polecają” – główną nagrodę w kategorii: fikcja. Ostatnia powieść autorki, Grădina de sticlă (Szklany ogród) została w 2019 roku wyróżniona Europejską Nagrodą Literacką.

Książki

Lato, gdy mama miała zielone oczy
Lato, gdy mama miała zielone oczy
Tatiana Țîbuleac
7.8/10

Aleksy, kipiący gniewem nastolatek, po ukończeniu szkoły zamierza pojechać z kolegami do Amsterdamu, zamiast tego jednak udaje się z matką na wieś do Francji. Mają spędzić razem lato. Ich trudna rela...

Szklany ogród
Szklany ogród
Tatiana Țîbuleac
7.7/10

Czy imię Łastoczka (po ros. Jaskółka) nadane głównej bohaterce przez jej nową mamę przyniesie dziewczynce wykupionej z wiejskiego sierocińca spodziewaną odmianę losu? Czy spełnią się jej marzenia? Cz...

Cytaty

Byłoby miło, gdyby były prawdą. Gdybym mógł przywołać choćby połowę z tego, co mama plotła tamtej letniej soboty, ale wspomnienia, jak wszystkie dobre rzeczy, kosztują. My zaś - ona z tatą, i ja też - zawsze byliśmy sknerami i woleliśmy napychać czymś samych siebie niż inwestować w ewentualne wspomnienia.
Lato, gdy mama miała zielone oczy, nigdy się nie skończyło.
Oznajmiłem, że obraz się sprzeda, na pewno się sprzeda, w dodatku za mnóstwo pieniędzy - bo ludzie są zepsuci i szukają zepsucia. Bo ludzie są chorzy i zgnili i o tym wiedzą, ale udają zdrowych i dobrych - ze strachu, ale też dlatego, że tak jest łatwiej.
Targ staroci wyglądał tak, jakby Bóg się potknął i wszystko wypadło mu z torby.

Komentarze