Brutalny świat, który znają nieliczni Artur od małolata mieszka na Marymoncie. W murach podstawówki nr 53, na osiedlowych ławkach, a także od lokalnej społeczności chuliganów otrzymuje prawdziwą szk...
Jak przychodził do Wojtka, naciskał po prostu klamkę i wchodził do mieszkania, zastając domowników podczas różnych czynności i w różnych sytuacjach. Patologia? Nie. Marymont.
“Albert chodził na wagary pewnie rzadziej od Artura, ale jak już chodził, to chyba najczęściej zdarzało mu się opuszczać akurat lekcje angielskiego.”
“Na życzenie holenderskiego gościa następną butlą, jaką panowie zamówili, był cydr. Dla Holendra ten jabłkowy napój alkoholowy był spora ciekawostką, dla Alberta zwykła oranżadą, a do Artura znowu wróciły wspomnienia. Uśmiechnął się sam do siebie, bo z jabłek zbieranych na działkach to cydr robił z kolegami już dwadzieścia lat temu. Tylko jeszcze nie wiedzieli wtedy, że tak się to nazywa.”
“Wpatrywał się nadal w twarz mówiącego Holendra, ale ani go nie widział, ani nie słyszał. Wyobraźnią przeniósł się tam, gdzie wołały go zapachy. Na pełen zieleni Marymont.”