Cytaty Agnieszka Kowalska-Bojar

Dodaj cytat
Złych wspomnień nie sposób wymazać. Ale można zastąpić je dobrymi.
Była cudowną kobietą, a on był bydlakiem, który od samego początku robił rzeczy, których powoli zaczynał się wstydzić.
Do wieczności zabierzemy ze sobą tylko tyle, ile udźwignie nasza dusza, i na pewno nie będzie to bogactwo.
Zrozumienie drugiego człowieka nigdy nie jest łatwe, a zrozumienie kogoś całkiem obcego - jeszcze trudniejsze.
"Świat się zatrzymał, zatoczył pętlę i wrócił do punktu wyjścia. Między nimi wydarzyło się tyle złego, ale teraz to przesta ło być ważne. To był koniec. Koniec ze strachem, koniec z wa haniem, koniec z umieraniem z każdym oddechem, z każdym słowem. Jego okaleczył gniew, ją rozczarowanie. On nauczył się w końcu pokory, ona musiała nauczyć się wybaczać."
Właśnie tak było. Jakbym obudziła się z długiego zimowego snu, z dziwnego letargu. Jakbym nagle zrozumiała, że tylko ode mnie zależy moje szczęście.
Bo nie rozumiałam. I jego, i siebie samej. Za to zdawałam sobie sprawę z czegoś innego. Przeznaczenie zawsze dąży do tego, aby wrócić na właściwe tory.
wciąż była piękna, miała eteryczną, anielską urodę, trudną do opisania za pomocą zwykłych stów. Gdyby miał użyć do tego kolorów, byłaby to biel. Ta biała jak śnieg i ta z domieszką szarości. Nie, nawet tysiąc odcieni bieli nie wystarczyłoby do opisania jej urody.
Nie potrafił za nią nadążyć. Czuł się jak podczas jazdy krętą, górską drogą, niby już miał wyjechać na prostą, a tu zonk, kolejny zakręt i to w najmniej spodziewanym momencie. Zakręt? Ba! Zjazd prosto w przepaść — to było trafniejsze porównanie
W tej pozycji wyglądasz, jakbyś dupą chciał odbierać promieniowanie tła z kosmosu.
Wstał, podziwiając swoje dzieło. Lśniła bielą nieskazitelnej skóry niczym gwiazda, bo i ułożeniem przypominała teraz gwiazdę. Bezbronna, niby obojętna, ale i pełna buntu.
Ona nie tylko wyglądała jak anioł. Ona była aniołem. Aniołem, który dawał sobą pomiatać, ale który każdej nocy czyścił swe skrzydła, przygotowując się, aby po raz kolejny wznieść się ku niebu. Aniołem, który nigdy tak naprawdę nie upadał, bo zawsze miał siłę, aby się podnieść.
Nienawiść zrodzona z wyrzutów sumienia bywa najgorsza. Nieprzejednana, zapiekła pełna bólu. Bólu, który pewnego dnia miała ukoić zemsta.
Dalej dostrzegał tylko mrok, ból i żal, bo nie ma gor­szego piekła niż miejsce we własnej głowie, w którym tkwią stracone sz­anse.
"I żeby to chociaż Nika do czegoś go zmuszała! A skąd. Cwana była z niej bestyjka. Wystarczyło, że wygięła usta w podkówkę, a Saszka dostawał małpiego rozumu. Niedosłownie, bo na pantoflarza to on się w żadnym wypadku nie nadawał, ale nietrudno było zauważyć, że jedna Dominika mogła z nim robić, co chciała. On z nią zresztą też."
"Na razie jednak Mu-kaczewo i okolice odetchnęły, bo demon zła był zajęty swo imi pociechami, a konkretnie zmianą pieluszek, kołysaniem i karmieniem."
"Kochanie, to nie będzie tak, że rzucę wszystko w diabły, zapiszę się do psychoterapeuty, a ewentualnych wrogów zacznę głaskać po główkach, udzielając im słownej reprymendy. W pakiecie z moją miłością dostaniesz też sza lony seks oraz kilka mniej przyjemnych rzeczy. Ty pytasz, co masz zrobić, jeśli cię skrzywdzę. Ja wiem, co zrobię. Strzelę sobie w łeb."
"- Boję się - powiedziała cicho. - Tak bardzo się boję, że znów mnie skrzywdzisz. Co ja wtedy zrobię Aleksandrze? Co zrobię? Po tym wszystkim, nie powinnam nawet pozwolić się dotknąć. A ja skapitulowałam, gdy tylko usłyszałam twój głos, gdy tylko poczułam smak ust. Bo mam dosyć życia w cieniu. Pragnę - z trudem powstrzymała łzy - pragnę słońca, szczęścia, miłości. Twojej miłości i tylko twojej. Możesz mi ją dać?"
"Nic nie było ważne, ani jego winy, ani jej krzywda. Nic, prócz bliskości, wymiany oddechów, smaku ust, ciepła i zapachu ciała. Nic nie mogło być. A Nika na zmianę śmiała się, płakała i całowała go. Przesuwała dłońmi po szorstkich od zarostu policzkach, po gęstych włosach, wysokim czole, syciła się tym, karmiła, wyganiając mrok z zakamarków duszy. Bo przez ten czas nazbierało się go tak wiele, zbyt wiele."
"Miała rację mówiąc, że kochała Aleksandra o wiele moc niej niż swojego zmarłego męża. Tak mocno, że okazało się to siłą nie do pokonania. Bez niego każdego dnia umier od nowa i rozsądek nie miał tu nic do powiedzenia. Serce wie działo swoje i nie zamierzało dać za wygraną. Jak dziś, gdy za miast podejść i ze spokojem zaczekać na jego słowa, na prze prosiny, ona rzuciła się prosto w ramiona ukochanego."
"- Zajączku, być może beze mnie nie będzie ci dobrze, de na pewno lepiej niż ze mną. Bo ja nie potrafię się zmienić. nie chcę. I niech tak zostanie."
"A teraz kilka słonych łez zaplątało się w ciemne pukle, przynosząc ze sobą uczucie niesamowitej ulgi. Szkoda tylko, tak późno."
"-My? – uśmiechnęła się ze smutkiem Nika. Nie ma nas.
- Owszem, jesteście. Każdy się kłóci, ale jeśli mężczyzna patrzy na kobietę w ten sposób, jak Aleksandr na ciebie, to nie wmówisz mi, że mu nie zależy."
© 2007 - 2024 nakanapie.pl