Łódzki Żyd Abraham Kajzer miał 30 lat, gdy jesienią 1944 r. przyjechał w transporcie z Auschwitz.
Przed wojną pracował w Łodzi jako tkacz.
Z żoną Chaną i synkiem Moszkiem mieszkali przy Pomorskiej. W 1944 r. przewieziono ich do Auschwitz. Tam widzieli się ostatni raz. Żona i syn zginęli w komorze, on został wysłany do pracy przy projekcie "Riese". Spośród sześciorga rodzeństwa - oprócz Abrahama - wojnę przeżyła siostra
Przerzucano go z miejsca na miejsce - pracował aż w ośmiu obozach Arbeitslager Riese.
Pewnego dnia znalazł ołówek i postanowił prowadzić dziennik. Ukradkiem odrywał papier z worków po cemencie, szedł do latryny i pisał - co widział, słyszał, myślał i czuł. Zapisane kartki przybijał do wewnętrznej strony latrynianej deski. Gdyby esesmani je znaleźli, zostałby powieszony.
Gdy w kwietniu 1945 r. uciekał z obozu, był przekonany, że dziennik przepadnie, a on zginie. Jednak pomogła mu pewna Niemka - ukrywała go w komórce w drewnianej skrzyni z ziemniakami, a gdy przyszli Sowieci, dała mu rower, na którym objechał latryny obozów, w których pracował, i odzyskał kartki. Dzięki dziennikowi wiemy, w jakich warunkach powstawały podziemne miasta i jaką cenę płacili za to ci, którzy je budowali.
Przed wojną pracował w Łodzi jako tkacz.
Z żoną Chaną i synkiem Moszkiem mieszkali przy Pomorskiej. W 1944 r. przewieziono ich do Auschwitz. Tam widzieli się ostatni raz. Żona i syn zginęli w komorze, on został wysłany do pracy przy projekcie "Riese". Spośród sześciorga rodzeństwa - oprócz Abrahama - wojnę przeżyła siostra
Przerzucano go z miejsca na miejsce - pracował aż w ośmiu obozach Arbeitslager Riese.
Pewnego dnia znalazł ołówek i postanowił prowadzić dziennik. Ukradkiem odrywał papier z worków po cemencie, szedł do latryny i pisał - co widział, słyszał, myślał i czuł. Zapisane kartki przybijał do wewnętrznej strony latrynianej deski. Gdyby esesmani je znaleźli, zostałby powieszony.
Gdy w kwietniu 1945 r. uciekał z obozu, był przekonany, że dziennik przepadnie, a on zginie. Jednak pomogła mu pewna Niemka - ukrywała go w komórce w drewnianej skrzyni z ziemniakami, a gdy przyszli Sowieci, dała mu rower, na którym objechał latryny obozów, w których pracował, i odzyskał kartki. Dzięki dziennikowi wiemy, w jakich warunkach powstawały podziemne miasta i jaką cenę płacili za to ci, którzy je budowali.