Wcześniej wypowiadałam się w tej kwestii parokrotnie, wypowiem się teraz i tutaj:
Tak się składa, że przeczytałam to nieszczęsne opowiadanie Komudy. Głównie po to, żeby móc konkretnie odnieść się do tej sprawy oraz przekonać się czy jest tak homofobiczne jak przedstawia to w swoim streszczeniu oburzony Piotr Tarczyński. Cóż, po lekturze mogę powiedzieć, że nie wygląda to tak strasznie, chociaż za dobrze też nie jest. Samo opowiadanie wypada bardzo przeciętnie i gdyby nie to, że nakręcono wokół niego aferę szybko dałoby się o nim zapomnieć. "Dalian będziesz ćwiartowany" można uznać za paszkwil, tyle że to mało udany paszkwil. Jest jak nieudany dowcip z którego jakoś nikt się nie śmieje. Coś, co balansuje pomiędzy satyrą, a negatywnym ukazaniem mniejszości seksualnych. Po części wynika to z samej nieudolności opowiadania, a po części z tego, że w dzisiejszych czasach niektórzy ludzie chyba mają kłopot z wyłapywaniem aluzji oraz satyry i traktują każdy tekst dosłownie, bardzo poważnie. Jacek Dehnel (który też poczuł się urażony opowiadaniem) poradził mi żebym porównała sobie "Deliana" do "Wiecznego faszyzmu" Umberto Eco, gdyż jego zdaniem opowiadanie Komudy posiada wszystkie wymienione przez Eco 14 cechy faszyzmu. Jak widać jedni widzą słaby paszkwil, drudzy interpretują to jako szkodliwe opowiadanie przemycające jakieś faszystowskie treści. Nie podoba mi się postawa osób, które awanturują się i wieszają psy na Nowej Fantastyce, chociaż otwarcie przyznają, że opowiadania nie czytały ani nie zamierzają przeczytać i nie orientują się za dobrze o co w tym wszystkim chodzi; o całej awanturze dowiedziały od swoich znajomych. Coś na zasadzie "nie wiem o co chodzi, ale słyszałam (em), że źle piszą o mniejszości seksualnej. Trzeba ostro i wyraźnie zaprotestować". Przypomina to trochę psy Pawłowa - jest konkretny bodziec, musi być reakcja.
Czy Nowa Fantastyka powinna przepraszać? Moim zdaniem nie. Jeśli już miałaby za coś przepraszać to tylko za to, że przepuściła do druku takie mizerne opowiadanie zamiast zwrócić je autorowi do poprawek. Gdyby zostało lepiej napisane trudniej byłoby je zaatakować, nie byłoby tym czymś balansującym na krawędzi paszkwilu i obrazy. Wydaje mi się, że zamiast przepraszać redakcja powinna wypuścić oświadczenie, w którym wyjaśniłaby, że opowiadanie jest paszkwilem, zamieszczenie go w czasopiśmie nie ma na celu obrażanie mniejszości czy coś w tym stylu. Jednak po części rozumiem decyzję NF o wystosowaniu takich przeprosin. Pani pisarka Karolina Fedyk zabawiła się w "życzliwą sąsiadkę" i puściła w media społecznościowe informację, że ta niedobra NF szerzy homofobię. Niestety wieści dotarły do zagranicznych pisarzy. Można domyśleć się jak była ich odpowiedź. Bojkot Nowej Fantastyki zapowiedział chociażby nagradzany pisarz Jeff VanderMeer. Trzeba zaznaczyć tutaj, że NF to nisko nakładowe pismo, które utrzymuje się z między innymi właśnie z publikowania u siebie tekstów zagranicznych pisarzy. VanderMeer czy inny autor ogłaszający, że więcej nie pozwoli na publikację swoich opowiadań w "homofobicznej" NF stawia redakcję w kłopotliwym położeniu. Mogła zatem dojść do wniosku, że przeprosiny będą mniejszym złem, przynajmniej nie narazi się na popsucie sobie współpracy z zagranicznymi pisarzami. Może gdyby nie te bariery językowe ten czy tamten pisarz zechciałby zorientować się w czym rzecz z tym skandalicznym opowiadaniem w NF, a tak...
Jacek Komuda, z tego co wiem ze swoimi poglądami przechyla się bardziej na prawo, co z góry przekreśla go u wielu obrońców mniejszości seksualnych. Dobrze, że nie przeprasza, bo w zasadzie nie ma za co przepraszać. Chyba tylko za jakość opowiadania... Tak jak zastanowić się nad tym, - masowo atakują NF, ale samego Komudę jakoś nie ruszają. W każdym razie na facebooku NF zaroiło się od wściekłych postów (aż część najbardziej wulgarnych pousuwali), u Komudy cisza. Nikt nie wypisuje, że jest homofobem i siejącym nienawiść faszystą.
Cieszę się, że ktoś staje w obronie wolności słowa. Tak, gwarantuje je Konstytucja RP. Ponadto próby wprowadzania jakieś formy cenzury są źle widziane w naszych kręgach kulturowych. Co poradzić, lata socjalizmu zrobiły swoje. Przykładowo w Stanach Zjednoczonych ceni się prawo do wolności słowa obywateli bardziej niż godność urzędu Prezydenta czy Senatu. Ciekawym przypadkiem okazuje się również przypadek niejakiego J. Bardenburga, który publicznie stwierdził, że "Czarni winni wynieść się do Afryki, Żydzi do Izraela, a jeżeli rząd dalej będzie prześladował rasę kaukaską, to zostanie z tego rozliczony przez obywateli". Za tą wypowiedź stanął przed sądem, jednak został uniewinniony, gdyż sąd uznał, że bez względu na to jak bardzo nieprzyjemne były to słowa, Bardenburg miał prawo wyrazić swoją opinię. W uzasadnieniu wyroku napisano, że "jakkolwiek zgubny wydawałby się pogląd, nadzieję na jego poprawienie pokładamy nie w sumieniach sędziów, członkach władz ustawodawczych, lecz w konkurencji idei". Mówiąc wprost, sędziowie liczyli, że obywatele wyznający poglądy, że Czarni NIE powinni wynieść się do Afryki, Żydzi do Izraela, a rząd Nie prześladuje rasy kaukaskiej podejmą rękawicę i udowodnią jak bardzo niedorzeczne są poglądy Bardenburga w tej sprawie. Mam nadzieję, że mylę się, ale odnoszę wrażenie, że w dzisiejszych czasach w ludziach zanika chęć do dyskusji i wymiany poglądów. Trzymają się swoich poglądów, a każdego kto się z nimi w czymś choć trochę nie zgadza histerycznie wyzywają od lewaków, betonów, homofobów, pedałów, idiotów. Szkoda, bo dyskusja i wymiana poglądów to podstawa zdrowej demokracji. Nawet jeśli usłyszymy opinię z którą się absolutnie nie zgadzamy i która wzbudza w nas dyskomfort to fajniej jest skonfrontować się z nią, podjąć dyskusję z tą drugą osobą niż tylko wyzwać ją od homofobów czy lewaków i zamknąć się w swojej bezpiecznej bańce informacyjnej.
Ograniczanie wolności słowa niesie ze sobą także inne niebezpieczeństwo. Usuwanie pewnych słów czy poglądów z sfery publicznej w imię chociażby poprawności politycznej nie spowoduje, że te słowa i poglądy nagle przestaną istnieć. Będą sobie dalej funkcjonować tylko że po cichu. A co gorsze będą stawać się coraz bardziej radykalne. Po drugie historia wielokrotnie udowodniła, że polityka, ideologie i nastroje społeczne zmieniają się. Dzisiaj przy aprobacie społeczeństwa wypracowuje różne techniki i strategie na uciszenie poglądów, które nie spełniają standardów obecnie panującej poprawności politycznej. Tylko jaką ma się gwarancję, że za pięćdziesiąt lat nie przyjdą w Europie czy Stanach takie rządy, który stwierdzą, że czarni jednak są źli, homoseksualiści to jednak zboczeńcy, a jak ktoś się z tym nie zgadza to zostanie skutecznie uciszony wypracowanymi wcześniej metodami. Mówiąc inaczej - dzisiaj hejtujesz tych, którzy wygłaszają znienawidzone przez ciebie poglądy, jutro mogą hejtować ciebie za to samo.
Przepraszam za ten przydługi tekst i dzięki jeśli komuś chciało się przeczytać to do końca. Na samo zakończenie taki ładny cytat "Jeśli wierzysz w wolność słowa, to wierzysz w wolność głoszenia poglądów, które ci się nie podobają. Goebbels był zwolennikiem wolności wygłaszania poglądów, które mu się podobały. Stalin też. A jeśli ty jesteś za wolnością słowa, to znaczy to, że jesteś za wolnością wygłaszania dokładnie tych poglądów, których nienawidzisz."
ODPOWIEDZ