Olga Tokarczuk doczekała się kolejnego, tym razem iście kosmicznego, wyróżnienia. Na jej cześć nazwano odkrytą 12. września 2013 planetoidę 555468!
Wszystko to za sprawą Michała Żołnowskiego oraz Michała Kusiaka, którzy 10 lat temu rozpoczęli swój niezależny, prywatny projekt we włoskim obserwatorium Rantiga. Dokładnie dziś otrzymali wiadomość, że specjalna komisja w ramach Międzynarodowej Unii Astronomicznej zaakceptowała zaproponowaną przez nich nazwę.
Jak sami zaznaczają, chcieli w ten sposób nie tylko docenić twórczość polskiej noblistki, ale też podziękować jej za zaangażowanie społeczne. Liczą też, że kiedyś będą mogli przekazać jej to osobiście:
„Mam nadzieję, że kiedyś będziemy mogli spotkać Panią i wręczyć osobiście potwierdzenie, że jest Pani "właścicielką" kosmicznej półtorakilometrowej skały, która najpewniej od setek milionów lat okrąża i będzie okrążać Słońce pomiędzy Marsem a Jowiszem”.
Planetoida „Tokarczuk” krąży gdzieś nad nami. Co sądzicie o pomyśle na nazwę? Jaka byłaby Wasza propozycja?
Tokarczuk lubi astrologię. Ciekawe, co by z tej asteroidy wyczytała bohaterka jej "Prowadź swój pług...." :)
Osobiście uważam, że każdy powinien mieć swoje coś na niebie. Tyle tam tego jest, że wystarczyłoby dla wszystkich. Każdy człowiek na Ziemi mógłby się zarejestrować i wybrać sobie coś dla siebie.
Mi się podoba opcja kupienia działki na księżycu, ale z tego, co mi się wydaje, to jest wyłącznie ładny papierek ;-) Z tego co kojarzę, przestrzeń kosmiczna jest wspólna, nie można tam mieć nic na własność (na ten moment).
@dominika.nawidelcu, jeśli wierzyć wiedzy zawartej w Marsjaninie, działka na księżycu to coś jak wody międzynarodowe. Należy do wszystkich i do nikogo zarazem. Chyba nie można jej sobie kupić, żeby to było w pełni legalne.
Ja to bym chciał mieć własny krater. Fredkowski... -200 stopni Celsjusza, brak śladów życia nawet na poziomie molekularnym. Idealne miejsce na weekend dla znudzonego hektotryliardera ;)