Amerykańska przepowiednia?
Książka, w której wielu dopatruje się wizji Titanica to „Upadek Tytana” („The Wreck of the Titan”). W dziele amerykańskiego pisarza statek o nazwie „Titan” tonie z powodu uderzenia z górą lodową. Jednak podobieństw jest o wiele więcej. Obydwa statki rozpoczęły podróż w Southampton, mieściły na swoim pokładzie 3000 osób, a w momencie uderzenia ich prędkość wynosiła 24 węzły. Ta sama była również pora dnia katastrofy (noc) oraz miejsce uszkodzenia (prawy przód statku). Co ciekawe, zarówno fikcyjny, jak i prawdziwy statek określany był jako luksusowy oraz niezatapialny. W obydwu brakowało też łodzi ratunkowych, co ostatecznie doprowadziło do śmierci wielu pasażerów.
Jednak mimo wszystko, obydwa wydarzenia różni też sporo istotnych szczegółów. W fikcyjnej katastrofie ocalało tylko trzynaście osób, podczas gdy naprawdę udało się uratować ich ponad siedemset. Tak samo książkowy okręt miał 800 stóp długości, z kolei Titanic 882.
Tuż po prawdziwej katastrofie, w 1912 roku, Morgan Robertson ponownie wydał swoją książkę. Tym razem jednak zmienił niektóre jej elementy, by jeszcze bardziej upodobnić jej fabułę do przebiegu prawdziwych wydarzeń.
To jednak nie była jedyna sytuacja, w której Morganowi Robertsonowi udało się „przewidzieć” przyszłość. W 1914 roku napisał kolejną powieść „Beyond the Spectrum”. Książka opowiada o wojnie Japonii ze Stanami Zjednoczonymi. Czytelnicy zauważają, że przebieg fabuły wykazuje pewne podobieństwa do II wojny światowej.
Morgan Robertson był amerykańskim pisarzem, który urodził się w 1861 roku, a zmarł 1915 r., w pokoju hotelowym na skutek przedawkowania paraldehydu. Poza wspomnianymi wcześniej książkami napisał również, w 1905 r., „The Submarine Destroyer”. W powieści tej okręt korzysta z urządzenia, które w tamtych czasach nie było jeszcze znane, peryskopu. Ponoć autor opracował też jego budowę, jednak, jak twierdził, ze względów prawno-technicznych nie udało mu się zdobyć patentu.
Pytany o to, skąd czerpie inspiracje i jak wygląda jego pisarska praca, odpowiadał, że nigdy nie przygotowuje szczegółowej koncepcji. Twierdził, że po prostu siada do maszyny i pisze to, co w danym momencie przychodzi mu go głowy. Wypowiedź ta stała się inspiracją do hipotezy o nadprzyrodzonym źródle jego wiedzy.
Prorok z Sudetów?
Drugim pisarzem posądzanym o przewidzenie katastrofy Titanica jest śląski autor Gerhart Hauptmann. W tym przypadku podobieństw nie jest aż tak wiele. Jego wydawana w odcinkach powieść „Atlantis” opowiada o katastrofie fikcyjnego statku „Roland”. Autor pracował nad książką między 1909 a 1911 rokiem. Jednak ostateczna wersja historii powstała rok później. Powieść wydawana była w odcinkach w 1912 roku (między 16 stycznia a 26 kwietnia) i ujrzała światło dzienne dzięki wydawnictwu Fischer Verlag. W międzyczasie, w nocy z 14 na 15 kwietnia doszło do prawdziwej tragedii, czyli zatonięcia Titanica.
W jednym z wywiadów autor powiedział, że do stworzenia „Atlantis” zainspirowały go prawdziwe wydarzenia. Nie miał jednak na myśli Titanica, który przecież zatonął później. Pisarz nawiązywał do swoich osobistych doświadczeń, a dokładniej do rejsu do Ameryki, który odbył wraz z rodziną w 1881 roku. W trakcie wyprawy autor przeżył chwilę grozy podczas burzy na oceanie. Ten sam statek, którym płynął autor, Elbe, rok później zatonął po zderzeniu na Morzu Północnym.
Pasażer Titanica
Niepokojące zbiegi okoliczności dotknęły też Williama Thomasa Steada, angielskiego dziennikarza znanego z zamiłowania do spirytyzmu, ale też kampanii przeciwko dziecięcej prostytucji. Autor ten rozpoczął swoją karierę pisarską w 1886 r. od powieści, w której ogromny liniowiec tonie na skutek zderzenia z górą lodową. Tutaj również o skali katastrofy zdecydował brak szalup ratunkowych. Co ciekawe, kapitanem fikcyjnego statku był E. J. Smith, a prawdziwego Titanica Edward Smith.
W następnych latach autor napisał jeszcze kilka powieści, w których zatapiał statki, a nawet... uśmiercał samego siebie. Następnie w kwietniu 1912 został zaproszony przez Williama Tafta do Nowego Yorku. Autor miał pewne obawy przed podróżą, jednak ostatecznie zdecydował się wsiąść na Titanica.
Pisarz był widziany ostatni raz około drugiej w nocy, kiedy pomagał kobietom wsiąść do szalup. Sam próbował się uratować na prowizorycznej tratwie. Niestety nie udało mu się przeżyć katastrofy.
Niektóre z opisanych powyżej zbiegów okoliczności są po prostu zaskakujące, a inne wręcz niepokojące. Wiedzieliście o nich wcześniej? A może znacie inne przykłady, w których pisarzom udało się przewidzieć przyszłość?