Dziś zaczynam od pytania: znany pisarz to taki, który napisał jedną książkę czy dziesięć? A może nie ma to żadnego znaczenia? To kwestia sporna między mną a przyjaciółką. Upieram się, że jedna książka może być łutem szczęścia, natomiast dla niej kilkanaście przeciętnych książek z nikogo nie czyni pisarza wartego uwagi. Zgadzam się z nią i… nie zgadzam. Ciekawa jestem więc Waszej opinii i bardzo liczę na dyskusję w komentarzach. Chętnie natomiast przedstawię swoje zdanie.
Czy jesteś pisarzem?
To pytanie zawsze pada podczas wywiadów, jakie przeprowadzam z autorami. I zazwyczaj wcale nie odpowiadają twierdząco, choć na koncie mają jeden, trzy, czy nawet pięć tytułów. Czasem słyszę, że może gdy książek będzie dziesięć, to będą mieli odwagę tak o sobie mówić. Czasem mówią, że pisarz z pisania się utrzymuje, a to niełatwe i u nich daleka do tego droga. Ale trafiają się i tacy, którzy w dniu premiery debiutu natychmiast uznają się za pisarzy. I to też jest ok…
Zanim powiecie, że czasem jedna książka potrafi wywołać burzę wśród czytelników i utrzymywać się w czołówce najchętniej kupowanych tytułów wspomnę cichutko, że jeden taki erotyk znajduje się w TOP10 od dawna… Bo ogólnie zgadzam się z tym, że lepiej napisać jedną genialną książkę, niż kilka kiepskich. Tyle tylko, że dziś często większy wpływ na rankingi ma dobra reklama, a nie poziom literatury. Często wiele świetnych książek przemija bez echa, bo działania marketingowe są zbyt małe. Nie ma sprawiedliwości na tym świecie…
A co z autorami kilkunastu książek? To już pisarz czy jeszcze nie? Prawdopodobnie po napisaniu kilkunastu książek i regularnym wydawaniu kilku rocznie można żyć z pisania. Bo zakładam, że skoro wydawnictwo książki wydaje, to ktoś je kupuje. Jednak co, gdy na większości stron można wyłapać błędy, a fabuła jest po prostu przeciętna i treść książki niczego nie wnosi do naszego życia? I nie mam tu na myśli literatury kobiecej, która ma po prostu sprawiać przyjemność i pozwolić oderwać się od codzienności. Takie książki nie muszą mieć skomplikowanej fabuły i całego tłumu bohaterów, ale niech będą napisane poprawnie. Zawsze wtedy powtarzam, że to nie rola autora, że od korekty w wydawnictwie są odpowiednie osoby. I to prawda, ale doświadczenie wyraźnie mówi, że książki, w których błędy nie straszą z każdej strony to te, którym autor poświęca wiele czasu także podczas przygotowań do druku. A nie stawia ostatnią kropkę, wysyła do wydawcy i natychmiast zabiera się za pisanie kolejnej…
Co jest ważniejsze: talent czy marketing?
Zdaję sobie sprawę z tego, że to dyskusja, która nie doprowadzi nas do konkretnych wniosków. Każdy ma swoją rację i będzie jej zaciekle bronił. Uważam, że „bardziej” pisarzem jest ten, kto wydał kilka książek i ma swoich czytelników, ale nie chcę ujmować debiutantom, którzy są dopiero na początku swojej wydawniczej drogi. Przecież bardzo prawdopodobne, że przed nimi spektakularny sukces za jakiś czas!
Kto Waszym zdaniem zasługuje na miano pisarza? A kto jest tylko autorem książki? I czy w ogóle jest sens rozróżniać te dwa określenia?