Wychodzi więc na to, że autorka, która strasznie schematyczne postacie tworzy, nic ciekawego nie wnosi do świata książek, ma talent większy, aniżeli M...
Choć saga pani Meyer mnie urzekła, muszę to przyznać, choć z bolącym sercem, jednak pani Rowling ma o niebo lepszy styl.