Nawet teraz, gdy nie miała już przy sobie nikogo bliskiego ani też nawet zaprzyjaźnionego wroga, nie potrzebowała go do lamentu, płaczu czy pretensj...
Dopiero kilka lat później komiksy zaczęto traktować jako ósmą muzę i gałąź sztuki, potem dołączyły graffiti, slamy i wlepki.
Uśmiechnęłam się pod nosem, dziękując Bogu, że ją mam.