Kto z Was nie marzył choć przez chwilę o podróży do Nowego Jorku? Kto nie chciałby mieszkać na Manhattanie?
Możecie to marzenie zrealizować już teraz, zaraz, natychmiast dzięki Mai Klemp. Autorka oferuje nie tylko spacer po wielkim mieście ale również mnóstwo ciekawostek, których nie znajdziecie w żadnej innej książce o Ameryce.
Za bazę posłużyły felietony pisane przez Maję od wielu lat a osią, bez której książka byłaby tylko jednym z setek przewodników, jej własne życie, dzięki czemu lektura jest nadzwyczaj dynamiczna. Autorka odkrywa na każdej stronie zakątki i zwyczaje obce turystom i równolegle pokazuje z dużą odwagą trudy i radości życia na emigracji.
Z wielką ciekawością czytałam relacje z miasta zgiętego w pół przez huragan Sandy, wspomnienia o dzieleniu się wielkanocnym jajkiem przez WhatsApp o czwartej w nocy, opowiadania o szczurach, karaluchach, nosorożcach i psie na godziny, o klubach fitness i frytkach za 200$, o pokazach mody i wyprzedażach, na które Maja pognała "jak dzik za truflami", anegdotki o zapachu białego i czarnego naczynia, o piłkach tenisowych w limuzynie i konsjerżach. Wszystkie historie są w 100% autentyczne, opowiedziane z dystansem i nieprzeciętnym humorem, który totalnie podbił moje serce.
Nowy Jork nie jest tłem, jest bohaterem, na towarzystwo którego Maja jest skazana. Bohaterem charyzmatycznym aczkolwiek pretensjonalnym, eleganckim milionerem nad ranem przypominającym kloszarda na kacu, biznesmenem leniwie obserwującym spadające liście z drzew. Nowy Jork ma więcej masek od Arsena Lupina. Potrafi uwieść i odpychać, czule tulić w ramionach, by po chwili okazać się wyrachowanym draniem.
Czy da się z nim wytrzymać? Czy warto przymknąć oczy na wady, by wieść u jego boku szalone życie?
Szukajcie Waszej własnej odpowiedzi na te pytania, towarzysząc Mai w trzydziestu pięciu randkach z Nowym Jorkiem, udokumentowanych licznymi zdjęciami pochodzącymi z jej prywatnych zbiorów. Namawiam Was na przepiękną papierową wersję książki. Wydanie - sztos! Książka - album.
Moim ulubionym rozdziałem, jako że przepadam za teatrem, jest "Szekspir i świetliki". Maja opisuje i analizuje niecodzienną inscenizację Ryszarda III podczas przedsięwzięcia "Shakespeare in the Park”. Jej interpretacja jest rewelacyjna. Koniecznie przeczytajcie!
Na koniec powiem Wam, że ten Nowy Jork taki odległy a tak paryżowaty. Wiele problemów i zachwytów Mai było moimi własnymi, kiedy związałam się z Paryżem. Myślę, że emigrantom ta książka dostarczy, oprócz niesamowitej ilości informacji, wielu wzruszeń.