Kelley Armstorng znana jest przede wszystkim ze swoich powieści skierowanych do młodszego grona czytelniczego. Jednak seria Kobieta z innego świata została napisana raczej dla starszych czytelników. Uwięziona jest drugim tomem tego cyklu, w którym poznajemy dalsze losy Eleny – jedynej kobiety wilkołaka.
Elena z racji swojej niezwykłości od samego początku była narażona na ciągłe poszukiwania przez innych. Jednak to jest niczym w porównaniu z tym co ją dopiero będzie czekać. Teraz polowanie na jedyną kobietę wilkołaka rozpoczyna grupa naukowców, która chce prowadzić badania, aby odkryć co daje nadnaturalność. Natomiast drugi z założycieli grupy, chce po prostu mieć własne postacie paranormalne, aby odgrywały przerażającą grę w realu. Elena szybko wpada w ich zasadzkę i to właśnie wtedy kiedy ona pogodziła się wreszcie ze swoim przeznaczeniem. Jak i również dopuściła do myśli, że nadal kocha Claytona. To właśnie jego i alfy całej watahy, prześladowcy nie wzięli pod uwagę. A pomysłowość samej Eleny również jest niczego sobie. Jakie rozwiązanie będzie miała ta sprawa?
Sam pomysł na dalsze losy jedynej kobiety wilkołaka jest nawet dość ciekawy. Dlatego bardzo żałuję, że autorka w ogóle nie potrafiła dobrze go rozwinąć i wydobyć całego drzemiącego w nim potencjału. Gdyby jej się to udało, to dzięki temu tchnęłaby w fabułę Uwięzionej trochę życia. A tak, zamiast ciekawej i wciągającej historii, otrzymaliśmy w miarę znośną ale przydługą powieść, która przez większość czasu może nas wynudzić.
Na szczęście pod technicznymi względami fabuła tej części jest dużo lepsza niż w Ugryzionej. Już prolog znacznie się poprawił. Jest tajemniczy, a zarazem lekko nas wprowadza w to czego możemy spodziewać się w kolejnych rozdziałach. Wszystko jest dużo lepiej rozplanowane i bardziej spójne. Kelley Armstrong płynnie przechodzi od jednego wydarzenia do drugiego, dzięki czemu w trakcie czytania nie ma żadnych zgrzytów, a czytelnik nie wybija się z rytmu. Jednak na tym kończą się plusy, a zaczynają minusy. Pisarka nie ustrzegła się, bowiem także i błędów. Pierwszym i największym z nich jest narracja.
Jest ona w formie pierwszoosobowej, więc wszystkie wydarzenia poznajemy z punktu widzenia głównej bohaterki. Niestety nic dobrego z tego nie wynika, ponieważ często czytelnik może czuć się zirytowany jej zachowaniami. Zwłaszcza, że przez większość czasu zachowuje się jak niedojrzały podlotek, a nie jak dojrzała kobieta. To właśnie z powodu takiej narracji wynika także kolejny minus. Wszystkie opisywane wydarzenia są, bowiem pozbawione jakiegokolwiek zabarwienia emocjonalnego, a przez to my jako czytelnicy nie mamy możliwości wczuć się w całą historię. Jest to o tyle frustrujące, iż odnosi się wrażenie, że słuchamy suchego sprawozdania składanego przed przełożonym. Jak to się mówi, nie ma skutków bez przyczyny i właśnie to powoduje, że cierpi także akcja powieści. Jej tempo jest bowiem nijakie. Brakuje również napięcie, które wywoływało by u czytelnika ciarki na plecach oraz niecierpliwe oczekiwanie na to co nas czeka po odwróceniu strony.
Podsumowując. Uwięziona jest więc lepsza i jednocześnie taka sama jak jej poprzedniczka. Są dobre strony jak i błędy, a przez to ostateczne podsumowanie wychodzi na zero. Dlatego nie polecam, ani nie odradzam, każdy sam musi zdecydować, czy ma ochotę przekonać się na własnej skórze jak odbierze tę powieść.