Tym razem mam dla Was recenzję książki, którą miałam okazję przeczytać dzięki współpracy z wydawnictwem Filia. Mam na myśli "Żyletkę zawsze noszę przy sobie" autorstwa Małgorzaty Gołoty.
Autorka porusza tutaj problem depresji wśród dzieci i młodzieży. Według niej, nasze społeczeństwo uważa, że tego problemu nie ma. Przeprowadza ona rozmowy z ekspertami w tej dziedzinie, takimi jak nauczyciel - wychowawca, różni psychiatrzy z oddziałów dziecięcych, psychoterapeuci, konsultanci telefonów zaufania, czy wiktymolog, suicydolog.
Dzięki nim czytelnik poznaje definicję choroby, którą jest depresja, jej genezę oraz czynniki powstawania. Osoby, z którymi rozmawia autorka podpowiadają ludziom, co należy zrobić, gdy już znajdziemy się w sytuacji krytycznej, abyśmy wiedzieli co należy zrobić, jak pomóc nie tylko dzieciom, ale także dorosłym z depresją. Omawiają sytuację psychiatrii dziecięcej w Polsce oraz jej reformę, która jest konieczna, ponieważ jeżeli będzie taka jak obecnie, już niedługo nie będziemy w stanie leczyć dzieci.
Jeden z rozmówców autorki podkreślił nawet, że mimo, iż wiedza medyczna w naszym kraju na temat depresji jest na wysokim poziomie, to w przekonaniu społecznym jest to pewnego rodzaju wymyślanie, co nie jest warte uwagi. Dlatego moim zdaniem część merytoryczną tej książki należy przeczytać bardzo uważnie. Aby skupić czytelnika na treści, zawarła w tekście wiele emocji. Wplotła miedzy statystyki, wywiady oraz definicje medyczne wywiady z dorosłymi już osobami, które od dziecka chorują na depresję. To właśnie ich relacje, pełne bólu i cierpienia najlepiej zobrazują ludziom problem. Przedstawione przez nie opisy przeżyć, uczuć, zachowań oraz prób pomocy przez samookaleczanie się przemawiają do każdego czytelnika. To bardzo zmienia postrzeganie depresji przez ludzi i pozwala ją sklasyfikować jako chorobę śmiertelną, którą trzeba leczyć. Na forum internetowym działającym przeciwko depresji widnieje nawet informacja, że każdego dnia więcej Polaków popełnia samobójstwo, niż ginie w wypadkach drogowych.
W książce autorka poruszyła również ważny temat, dotyczący systemu edukacji, który również wpływa na rozwój depresji wśród dzieci. Jak można zaobserwować, każdy kładzie nacisk na naukę, oceny swoich dzieci, nie zwracając uwagi jak bardzo przeładowany jest program nauczania. Szkoła na pewno potrzebuje reformy, gdyż na barki naszej młodzieży kładzie się wiele niepotrzebnych informacji.
Dodatkowo rozwijająca się technologia informacyjna ma destrukcyjny wpływ na rozwój naszych dzieci i młodzieży. Dostęp do różnego rodzaju materiałów zamieszczonych w Internecie powoduje, że wielu z nich chce popełnić samobójstwo "dla funu" lub przez oglądanie wyidealizowanego świata popada w kompleksy, w konsekwencji czego popada w depresję.
Jednak cala nadzieja tkwi w ciągle doszkalających się rodzicach, którzy nie chcą zostawiać swoich chorych dzieci na pastwę losu, a pragną je leczyć i ratować. Oni są w stanie zaopiekować się dzieckiem, aby zbudować w nim wysoki system wartości i nie pozwolić na załamanie psychiczne w przypadku wystąpienia problemu. Pomagają dzieciom je rozwiązać.
Podsumowując, książka wzbudziła we mnie wiele emocji. W trakcie jej czytania płakałam, czy drżałam ze strachu. Jest to trudna pozycja, jednak bardzo ważna, ponieważ porusza ona problem na skalę światową, czyli depresję. Moim zdaniem, każdy powinien przeczytać tą pozycję. Dzięki niej czytelnik dowie się jakie są objawy depresji, co to za choroba, jakie są skutki jej bagatelizowania oraz nieleczenia. Dodatkowo dowie się jak ważne jest wsparcie innych osób w tym przypadku. Moim zdaniem jest to lektura obowiązkowa, która pozwoli nam do edukować społeczeństwo w ważnym temacie.