Rozbudzone oczekiwania czasem się rozmijają z rzeczywistością. "Supernawigatorzy. Jak zwierzęta odnajdują drogę" to świetny pomysł na temat, który jednak zrealizowano średnio. David Barrie, pisarz z przyrodniczymi zainteresowaniami, podzielił się swoimi fascynacjami związanymi z zagadkowymi mechanizmami orientowania się zwierząt w przestrzeni. Jednak mieszając eseistykę o nauce z 'reportażem z podróży' i dołączając nieco chyba nieprzemyślane wnioski z przeczytanych artykułów fachowych, dostarczył nie najszczęśliwszy melanż. W sumie nie wiedziałem jak należało całość czytać - jako opowieść literacką, jako zbiór ciekawostek, jako wybór przemyśleń autora o nauce, jako subiektywny głos w temacie nawigacji zwierząt poparty kilkoma stanowiskami fachowców, jako reportaż? To moja główna składowa malkontenctwa, choć ostatecznie sporo wartościowych faktów, spostrzeżeń i przemyśleń lektura pozostawiła.
Ponieważ nie chcę zniechęcać innych do czytania książki Barriego, krótko opisze z obowiązku moje formalne zastrzeżenia. Główny, to brak precyzji i staranności (np. str. 75 - półprawda o zmienności perspektywy w ruchu nie jest prawdą). Autor używa niepotrzebnie pojęć, których chyba nie rozumie, czasem wyrywa z kontekstu naukowych opracowań i niepotrzebnie się na nie powołuje. Tak jest w przypadku 'trendu sekularnego' (str. 189) czy polaryzacji (która pojawia się na wielu stronach, choć nie zostało przybliżone zbyt jasno). Czym się różnią mądre pojęcia 'nawigacja egocentryczna' od 'nawigacji allocentrycznej'? Według autora niczym (polecam str. 174-175), choć niby stanowią odmienne strategie. Ponieważ zjawiska orientowania się zwierząt według pola magnetycznego to powracający wątek, mechanizm zasługiwał na poważniejsze potraktowanie. Poza tym pod koniec opowieści pojawia się, jakoby nowe, zjawisko indukcji magnetycznej (choć jest ona jednoznacznie określona dla natężenia pola magnetycznego opisywanego wcześniej wielokrotnie, bo przeskalowuje je przenikalność magnetyczna - zwykła wielkość liczbowa). W sumie cały fragment ze stron 223-227 zawiera nieskonsultowaną z ekspertami mieszaninę pojęć użytych chyba zbyt niefrasobliwie. Jeśli Barrie szczegółowo analizuje funkcjonowanie hipokampu, to chciałbym większej precyzji, gdy pisze o żółwiach, że "poruszają się torem prostym jak strzała" (str. 197) - czyli jak? - po łukach koła wielkiego (co jest najkrótszą odległością między punktami na globie)? W innym miejscu równie enigmatycznie: "żółwie są wrażliwe na charakterystyczne przyspieszenie kątowe" (str. 206). To zapewne kalka z artykułu, ale nie wiadomo o co chodzi autorowi książki w związku z narracją (rozumiem przyspieszenie kątowe, stąd moje wątpliwości, czy Barrie je też rozumie). Nie chodzi o to, by wyciągać pisarzowi usterki (mam ich więcej), ale o pokazanie, że styl książki jest niejednorodny, nie pozwolił mi na czytelniczo potrzebny wybór - czy mam skupić się na opowieści (jak w pięknych tekstach klasyka Maurice'a Maeterlincka), czy czytać tekst, jako fachową relację (skoro pojawiają się techniczne sformułowania)?
Powyższe uchybienia przyćmiewa jednak niedopracowana konstrukcja książki. Niedobre są wstawki o życiu prywatnym kilku naukowców i samego autora (aby to sensownie wypadło, trzeba opowiadać o tym tak, jak z pasją buduje narrację David Attenborough, inaczej staje się nudne). Niepotrzebnie Berrie opowiadał o człowieku, jako mieszance kulturowo-naturalistycznej. Niestety, najgorsze przyszło w podsumowaniu. Zmarnował autor miejsce na analizy o neuropsychologii społecznej (str. 242) i wplótł w podsumowanie niestosowny patos (wojenna tragedię powrotu do domu - to porażająca relacja, ale nie pasuje w takiej publikacji). Na sam koniec odwołał się nawet do fundamentalizmu religijnego (zupełnie niepotrzebna ideologizacja w książce o żółwiach karetta gramolących się na plażę by złożyć jaja). Mam wrażenie, że Barrie nie do końca 'czuje' darwinizm. W całym tekście opowiada o fenomenie zwierząt trochę w oderwaniu od siły doboru naturalnego 'pracującego' na tysiącach pokoleń i milionach osobników. Do tego krytykując 'nabożny kult ludzkiego zawierzenia GPS-owi' (co robi słusznie) zapomina, że podobnie działa w przyrodzie ewolucja - daje narzędzia do przewagi nad przeciwnikami i konkurentami o zasoby (str. 254-255 - to dość jednostronna krytyka ludzkiego systemu satelitarnej nawigacji).
Plusy. Najważniejszy - i tak warto przeczytać "Supernawigatorów". Nie wiem czemu polski wydawca zmienił bardziej trafny i ciekawszy tytuł "Incredible Journeys"(*). Mrówki na szczudłach (czy one naprawdę liczą własne kroki?!), żuki patrzące na Drogę Mleczną, fascynujące tajemnice migracji motyli monarchów, które pokonują 3600 km, czy australijska epopeja ćmy bogong, która milionami migruje niestrudzenie z niesamowitą precyzją. Może tu cytat, który jest rzadkim w tekście przykładem opowiedzenia z pasją o walce zwierząt o przetrwanie przy użyciu zdumiewających i wciąż tajemniczych mechanizmów orientacji (str. 160-161):
"Ćmy bogong lokalizują niewielką górską grotę z odległości ponad tysiąca kilometrów, przemierzają obszar, którego nigdy nie przemierzały, i znajdują miejsce, w którym nigdy nie były. Co więcej, dokonują tego wszystkiego nocą, napędzane zaledwie kilkoma kroplami nektaru i używając mózgu wielkości ziarnka ryżu. Nie próbujcie nawet pytać inżynierów, czy są w stanie skonstruować takiego robota!"
Takich elektryzujących opisów jest zbyt mało u Barriego (powyższy cytat, to słowa Warranta - entomologa z Lund).
Barrie zbierając kilkanaście przykładów przemieszczających się zwierząt (od stawonogów po strunowce) uzmysławia, że wciąż słabo rozumiemy konkretne mechanizmy orientacji stworzeń w przestrzeni. Pokazał (dość bałaganiarsko), że w grę wchodzi kilka grup procesów - zmienność krajobrazu, docierające do zmysłów cząstki aktywujące organizm neuronalnie, zmiany ciśnienia (dźwięk), światło różnego pochodzenia (konfiguracje gwiazd, Słońce, Księżyc), ziemskie pole magnetyczne i inne subtelne zmienności wynikające z obrotu Ziemi. Nie rozróżniając skali, bo nawigacja dotyczy mrówek, pszczół i migrujących globalnie ptaków i ryb, potwierdził eteryczność i tajemniczość świata tętniącej przyrody. Okazuje się też, że czasem ludzkiej ciekawości pomaga przypadek, jak wtedy, gdy organizowane zawody gołębi od czasu do czasu kończyły się zdumiewającymi porażkami wszystkich uczestników (polecam świetny opis nie zdradzając wytłumaczenia).
Chciałbym, by Barrie jeszcze raz napisał książkę na ten sam temat - bardziej formalnie, systematycznie, wyczerpując temat, ale i nie tracąc zaangażowania czytelnika śledzącego opowieść. Może dobrym pomysłem byłoby współautorstwo z biologiem czy fizykiem? Mam pozytywne wspomnienia czytelnicze z takiej kooperacji (**). Wiadomości, faktów, zdumiewających etologii gatunkowych, książka zawiera dużo. Świetnie, że powstał przydatny indeks nazwisk i pojęć. Przydałyby się wkładki ze zdjęciami bohaterów no i jakieś grafiki poglądowe tłumaczące ziemski magnetyzm, pojęcie inklinacji, skalę migracji gatunków, problemy związane z operowaniem na pełnym oceanie przy wykorzystaniu prądów, itd. (tu trochę się rozjaśnia w moim pierwszym przypisie).
Prawie DOBRE - 6.5/10
=======
* Przywołując tytuł oryginału, kieruję się stopką polskiego wydawcy. W Internecie dostępne są dwa tytuły książek Barrie'go: "Incredible Journeys: Exploring the Wonders of Animal Navigation" i " Supernavigators: Exploring the Wonders of How Animals Find Their Way". Ten drugi bardziej pasuje do tłumaczenia. Sprawa chyba wymaga głębszego rozeznania, o co tu chodzi. Ponieważ mogłem przeanalizować tylko drugi tytuł po angielsku (i jak się okazało zgodny z treścią polskiej książki), to należałoby wydawnictwo ZNAK oskarżyć o haniebny występek, z zastrzeżeniem - jeśli wzorowali się na tym tekście. W książce po angielsku jest bowiem 15 grafik (w polskim - nie ma żadnej). One świetnie tłumaczą niektóre zawiłości!
** "Kudłata nauka. Mądrość w świecie zwierząt", Liz Kalaugher, Matin Durrani, ZNAK 2017