„Zgłaszający, Marlow Craftsman, zgłasza zaginięcie swojego syna, Atticusa Craftsmana, lat trzydzieści, wzrost metr osiemdziesiąt siedem, raczej mocno zbudowany, blondyn, oczy zielone, delikatnie utyka z powodu kontuzji wioślarskiej...”
Atticus Craftsman pedantyczny i elegancki młody mężczyzna. W każdą podróż zabiera ze sobą zestaw, w którym muszą znaleźć się niezbędne dla niego przedmioty, bez których wprost nie wyobraża sobie życia, a znajdują się w nim: podręczna biblioteczka złożona z pięciu erotyków (swego rodzaju bajki na dobranoc), elektryczny czajnik (oszczędność czasu, bo po co czekać, aż room service przyniesie wrzątek), kilka pudełek herbaty earl greya (lekarstwo na wszelakie bolączki), ulubioną filiżankę (wiadomo z czegoś trzeba pić ulubioną herbatę o właściwościach leczniczych) oraz ulubioną poduszkę (która zapobiega naciągnięciu mięśnia szyjnego). Mężczyzna na prośbę swego ojca pakuje walizki i wyjeżdża do Madrytu w sprawach służbowych, jego zadaniem jest zamknięcie jednego z tamtejszych magazynów „Librarte”, który zdaniem seniora rodu nie przynosi żądanych zysków, a wręcz przeciwnie. Atticus nawet nie zdaje sobie sprawy z tego w co się wplątał, bowiem przyjdzie mu stoczyć niełatwą „bitwę” z piątką charakternych pracownic. Bertą - kierowniczką oddziału, Solea i Asuncion - redaktorkami, Marią - administratorką oraz Gabrielą – informatykiem. Kobiety wspólnie knują spisek, mający na celu uratowanie podupadającego magazynu, a tym samym utrzymanie posad. Jednak najgroźniejszą z piątki kobiet okaże się być Solea.
„ - Dalej, Solea, do ataku! - dodała jej otuchy Gaby.
Berta wstała i podeszłą do Solea. Złapała ją za ramiona. Spojrzała głęboko w oczy.
- Teraz wszystko zależy od ciebie – powiedziała. - Tylko od ciebie. Wierzymy, że uda ci się owinąć go sobie wokół palca.
- Możecie być spokojne, nie zawiodę was – odpowiedziała Solea uroczyście. - Poza tym facet jest niczego sobie – przyznała.
- Niezłe ciacho – orzekła Asunción.
- Można by go schrupać – dodała Maria.
- Do ataku! - powtórzyła Gaby.”
Troszeczkę o książce. Karty tej pozycji zapełnione są oryginalną fabułą. Bohaterowie są dość dobrze wykreowani. Historia przedstawiona jest płynnie. Język jakim napisana jest książka, jest prosty bez zbędnych udziwnień.
„Była czarownicą, nie miał najmniejszej wątpliwości. W zasadzie wszystkie nimi były. Pięć czarownic na sabacie przyrządzających wywary i miłosne eliksiry w miedzianych kociołkach. Jak inaczej mógł wytłumaczyć on, mężczyzna światowy, wyedukowany w Oksfordzie, z matką tak hieratyczną jak jego, podobną zwierzęcą reakcję na istotę taką jak Solea.”
Cóż to za książka! Niesamowita. Lekka, ciepła, zabawna z niebanalną treścią, czegóż chcieć więcej? Znajdziecie w niej ogromną dawkę komedii, szczyptę kryminału oraz nieco romansu, można śmiało rzec jest tutaj wszystkiego po trochu. Autorka zadbała o to, aby czytelnik podczas lektury nawet przez moment się nie nudził. Czytając książkę śmiałam się do łez, które prędko wycierałam i czytałam dalej. Niezmiernie się cieszę, że trafiłam na tę publikację. Kiedy za oknem szaro, buro i deszczowo śmiało sięgnijcie po powieść Sanchez, od razu poprawi wam się nastrój. Książka całkowicie zajęła mój umysł i dzięki niej zapomniałam o wszystkich problemach, jak również niesamowicie się odprężyłam. Powieść dla każdego, dla kobiet, mężczyzn, tych starszych i tych młodszych. Jest to pozycja zdecydowanie godna polecenia.