Księżniczka Elisa w dniu swoich szesnastych urodzin ma wyjść za mąż za mężczyznę, którego nigdy wcześniej nie spotkała. Gdy już to się staje, wyjeżdża ze swojego rodzinnego kraju na kompletnie obce jej ziemie. Ziemie, na których nikogo nie zna i na których ma wielu wrogów... Osób, które zazdroszczą jej wielkiego daru, który otrzymała, Elisa bowiem nosi w sobie Boski Kamień. Raz na cztery pokolenia jedna osoba zostaje nim obdarowana. Czy księżniczce uda się pokonać nieprzyjaciół i dopełnić swojego przeznaczenia?
"Dziewczyna ognia i cierni" to pierwszy tom Trylogii ognia i cierni autorstwa Rae Carson. Powiem szczerze, że naprawdę wiązałam z tą serią duże nadzieje, bo po prostu uwielbiam takie klimaty. Bardzo lubię, gdy autorki zabierają się za pisanie książek "od podstaw", czyli od stworzenia własnego świata (co jest bardzo trudnym zadaniem). Świata, który przecież musi zostać dobrze przedstawiony i opisany. Jesteście ciekawi, czy Rae Carson to się udało? Cóż, moim zdaniem dosyć średnio. Oczekiwałam jednak trochę więcej. Królestwa wykreowane przez tą pisarkę bowiem zostały opisane dosyć... powiedziałabym ubogo. Autorka nie poświęciła wiele czasu na informacje o rodzinnym kraju głównej bohaterki, księżniczki Elisy, a szkoda, bo to byłoby naprawdę coś interesującego i spowodowałoby, że moja ocena byłaby znacznie wyższa. Nie mogłam sobie nijak wyobrazić Orovalle, bo opisy były zbyt skąpe, podobnie ma się sprawa z miejscem zamieszkania jej małżonka, Alejandra. Oprócz wzmianek, że jest to pustynia, nie dopatrzyłam się większej ilości szczegółów. Wiem, że nie każdemu może to przeszkadzać i jest to kwestia czysto subiektywna. Ja lubię (oczywiście ciekawe) rozległe opisy miejsc i przyrody, bo one tylko pobudzają do działania moją wyobraźnię.
Rae Carson zawiodła w opisach, natomiast sprawiła się świetnie w innych kwestiach. Bardzo przypadł mi do gustu pomysł na fabułę "Dziewczyny ognia i cierni". W ogóle cała koncepcja zostania wybranym przez Boga i obdarowaniem kilkunastu wybrańców Boskim Kamieniem jest strzałem w dziesiątkę. Z niczym takim nie spotkałam się jeszcze w żadnych książkach, więc to tylko potęgowało moje zaskoczenie i podziw. Jeśli chodzi o bohaterów... też zostali świetnie przedstawieni. Najbardziej oczywiście księżniczka Elisa. Pamiętam, że na początku lektury niesamowicie mnie irytowała. Użalała się i rozpaczała nad sobą, jaka to ona jest gruba, po czym jeszcze więcej jadła. Całe szczęście, że wraz z postępem czytania obserwowałam jej przemianę. Przemianę, która okazała się naprawdę duża. Najpierw otyła, niepewna siebie młoda dziewczyna z dużą odpowiedzialnością i brzemieniem w postaci Boskiego Kamienia, a później pewna siebie kobieta, która jest gotowa na to, aby zostać królową. Jeśli chodzi o postacie drugoplanowe to polubiłam silną i odważną Cosme, która bardzo często ukrywała swoje prawdziwe uczucia przed światem.
"Dziewczyna ognia i cierni" to bardzo dobra książka, zważywszy na to, iż jest to pisarski debiut Rae Carson. Oczywiście nie udało jej się uniknąć kilku mankamentów, jak wcześniej wspomniane przeze mnie ubogie opisy albo zbyt wolne tempo akcji. Uważam jednak, że jak na pierwszą powieść z niełatwego gatunku fantastyki autorka spisała się naprawdę dobrze. Fabuła została dobrze przemyślana, bohaterowie wzbudzali sympatię, a czasami złość, akcja głównie toczyła się w sposób dynamiczny, czasami trochę zwalniała i powodowała u mnie nudę. Trylogia ognia i cierni rozpoczęła się ciekawie i obiecująco, trzymam kciuki za to, aby kolejne tomy były jeszcze lepsze. Polecam!