Tytuł: The Walking Dead: Narodziny Gubernatora (wydanie 2)
Autor: Robert Kirkman & Jay Bonansinga
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ilość stron: 334
Data wydania: 19 lutego 2014
Robert Kirkman twórca znanych na cały świat komiksów z serii The Walking Dead.
Jay Bonansinga to jeden z najbardziej pomysłowych twórców thrillerów. Jego powieści Perfect Victim, Shattered, Twisted i Frozen zostały przetłumaczone na 9 języków, a debiutancka The Black Mariah znalazła się w finale nagród im. Brama Stokera. Publikował w takich magazynach jak The Writer, Amazing Stories, Grue, Flesh & Blood, Outre i Cemetery Dance oraz wielu antologiach.
Pierwsza część kultowej sagi
Co za Bóg pozwala na to wszystko? A skoro już o tym mówimy – co to za Bóg, który pozwala umrzeć w paskudny sposób takiemu przyjacielowi jak Bobby Marsh? Co to za...
Język utworu jest lekki. Strony "pochłania" z prędkością światła, ciągle chcąc więcej. Autorzy onieśmielili mnie dokładnymi opisami wszystkiego, co się działo. Jak ludzie zostali zjadani, jak zombie zostało zabite... Na początku książka była dla mnie trochę nudnawa, aczkolwiek było to na początku. Ostatnie strony są MEGA! W trakcie trwania akcji występuje milion intryg i zwrotów akcji, że czytelnik nie może się oderwać.
Nie ma nic chwalebnego w umieraniu. Każdy może to zrobić.
Okładka jest magiczna, a zarazem intrygująca. Wydaje mi się, jakby była wycinkiem jakiegoś krajobrazu, który doskonały grafik przeniósł na papier. Bazuje na ciemniejszych kolorach, wyrażających smutek. Można dostrzec grób, na który dziewczynka patrzy się bez emocji.
Genezą tegoż utworu jest przedstawienie nam postaci Gubernatora, czyli jak to się zaczęło. Serial i komiks milczą na ten temat, dlatego każdy fan The Walking Dead powinien sięgnąć po ten utwór. Postać Gubernatora budzi kontrowersje. Przyciąga jak magnez. Został nawet okrzyknięty mianem Złoczyńcy Roku.
Ten, który z demonami walczy, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy spoglądasz w otchłań, ona również patrzy na ciebie.
Z bohaterami nie jest tutaj tak łatwo. W całym utworze przeplata się ich sporo, jednakże przykuwamy uwagę trzem. Philip Blake jest przewodnikiem grupy. Cechuje go stanowczość, pomysłowość, inteligencja oraz zawziętość. Nie rozczula się nad zabijaniem tych ohydnych potworów. Traktuje to, jako codzienność. Jego brat, Brian to zupełne przeciwieństwo. Mimo iż jest od niego starszy o dwa lata, to nie jest tak mężny. Z trudem przychodzi jemu zabicie zombie, a patrzenie na nie dłużej, powoduje wymioty. Wie, że zachowuje się trochę jak "baba", aczkolwiek zachodzi w nim pewna przemiana. Nick Parsons po części jest jak jeden i drugi. Ciągle czyta Biblię, a potem cytuje ją, co pomaga jemu w zabijaniu lub panowaniu nad sobą. Wydaje się osobą najbardziej "religijną", jednakże morderstwa i przekleństwa świadczą zupełnie o czym innym.
Żaden człowiek nie wybiera zła dlatego, że sam jest zły: myli mu się ono ze szczęściem i dobrocią, których pożąda.
Od tej chwili jestem po prostu oczarowany The Walking Dead, Muszę przyznać, że wcześniej stroniłem od tego typu literatury. Jest to dla mnie teraz jedna z niewielu bardzo dobrych serii. Muszę wiedzieć, co będzie dalej. Apeluję, że nie jest ona dla ludzi o słabych nerwach oraz dzieci, gdyż jest tam dużo krwiożerczych opisów, po których ma się koszmary.