Książka wywołała we mnie skrajne odczucia, począwszy od totalnego nakręcenia się, poprzez rozczarowanie, aż po błogie zadowolenie.
Główna bohaterka – Nat – nie miała łatwego życia. W wieku 17 lat matka sprzedała ją do burdelu w zamian za prochy. Od tej pory dziewczyna musi godzić się na gwałty i poniżanie ze strony swoich klientów, a dla Marco – bosa całego interesu – jest najcenniejszym towarem.
„Moim celem jest zwabiać tych najbogatszych, nic innego się nie liczy, nie zwracam uwagi na wygląd. Podczas kiedy faceci mnie posuwają, staram się wyłączać swój umysł, chociaż jedyna myśl, która zaprząta mi głowę, to to, kiedy przyjdzie odpowiedni czas na ucieczkę.”
Dziewczyna w końcu postanawia uciec, a pomagają jej w tym „przyjaciółki” po fachu i nie bez powodu daję je w cudzysłów.
Nat ryzykuje ucieczką nie tyle dla siebie, co dla swojej 5 - letniej siostry, która przebywa z nią w tym paskudnym miejscu, co szokuje czytelnika najbardziej. Chce lepszego losu dla Liz, niż ona miała. Swoją drogą, Autorka bardzo pięknie pokazuje niesamowitą więź, jaka istnieje pomiędzy siostrami.
Dziewczęta zatrzymują się u pewnych dobrych ludzi, którzy nie tylko dają pracę Nat i zapewniają dach nad głową, ale przede wszystkim stają się ich najlepszymi przyjaciółmi – tą przyjaźń również Autorka pokazuje w piękny sposób, choć momentami jak dla mnie bywało „za słodko”.
Szczególną uwagę dziewczyny przykuwa przystojny pan policjant – Maks, który początkowo zachowuje się bardzo dziwnie w stosunku do niej. Co jest tego powodem? Czy jego zachowanie ma głębszy sens? Jedno jest pewne – powód Was zaskoczy!
Jeśli myślicie, że przeszłość o Nat zapomniała, to nic bardziej mylnego, bo odezwie się w najmniej oczekiwanym momencie. Strach, niebezpieczeństwo i odraza – te uczucia ponownie zawładną bohaterką.
Jak skończy się ta historia? Czy dziewczyna ucieknie przed losem, jaki zgotowała jej matka, czy może ponownie będzie musiała cierpieć?
Początek książki mnie zaciekawił i zszokował. To był naprawdę mocny i dobry początek. Później niestety było trochę gorzej i miałam ochotę odłożyć ją bezpowrotnie. Jednakże nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała jeszcze raz i wiecie co..? Nie żałuję! Gdy pomyślę, że mogłabym jej nie przeczytać, robi mi się smutno bo w ostatecznym rozrachunku ta powieść bardzo mi się podobała.
W książce odnalazłam niestety sporo literówek, które po każdym kolejnym razie bardzo zaczęły mnie denerwować. Czytałam kiedyś pewien artykuł, gdzie takie niedociągnięcia zarzucano jako błąd wydawnictwu. Sama jestem autorką i śmiało mogę powiedzieć, że nie, TO NIE JEST WINA WYDAWNICTWA. Oczywiście oni w pewnym stopniu również za to odpowiadają, ale to my autorzy dostajemy tekst do korekty kilkukrotnie, później również w wersji egzemplarza sygnalnego, po którego przeanalizowaniu mamy jeszcze obowiązek zgłosić tego typu błędy do poprawy. Mam nadzieję, że Autorka nie obrazi się za tą uwagę, bo nie robię tego złośliwie, jednakże chciałabym zwrócić uwagę, że takie rzeczy się podziały i że czasami samej sobie nie warto tak do końca ufać i należy się sprawdzać kilkukrotnie :)