We współczesnej literaturze jesteśmy w stanie znaleźć dziesiątki, jeżeli nie setki, książek, poświęconych wilkołakom, wampirom, elfom, aniołom. Jednakże nie zawsze możemy trafić na coś godnego uwagi. Wierzcie mi, mam już po końcówki włosów tych napakowanych miłością opowieści fantastycznych, gdzie główny motyw opiera się na więzi postaci paranormalnej i śmiertelnika. Moje wymagania są ogromne, jeśli chodzi o ten gatunek, dlatego nie każda powieść jest w stanie mnie zaciekawić.
Zapewne już domyśleliście się, że „Wschodzący księżyc”, australijskiej autorki, Keri Arthur, jest wyjątkiem. Pełna namiętności, pożądania i tajemniczości książka jest tym, co tygrysy lubią najbardziej, a w tym przypadku ja. To było coś innego. Nie mogłam się doczekać, gdy znajdę podobną historię, w której pisarz ukazuje to, o czym tak naprawdę się nie pisze. A tutaj zostało to opisane tak naturalnie i przyjemnie, bez zbędnej perwersji, czy możliwego zgorszenia. Ogromny plus.
Riley jest wilkołakiem, ale nie takim pospolitym. Jest rzadką krzyżówką wampira oraz wilkołaka, pospolicie nazywana dhampirem. Jednakże jej usposobienie jest bardziej wilkołacze, niźli wampirze. W przeciwieństwie do jej brata bliźniaka, którego predyspozycje są całkowicie odmienne od możliwości jego siostry. Oboje zostali wykluczeni ze swojej sfory w dniu osiągnięcia pełnoletniości, właśnie ze względu na ich krew. Osiedlili się w Melbourne i jako każdy, posiadający wilkołaczą lub wampirzą krew pracują dla Departamentu, pilnującego porządku i poszanowania dla praw każdej rasy. Również ludzkiej, która jest przeciwna istnieniu wyżej wymienionych.
Tak naprawdę nic się nie dzieje, dopóki brat Riley, Rhoan, zaginął w trakcie misji. Kobieta zaczyna poszukiwania, które z początku komplikuje pewien tajemniczy i… nagi wampir. Problemem Riley jest również gorączka, która dotyka ją przy każdej pełni, a dokładniej tydzień przed. Dhampirka musi znaleźć brata, poradzić sobie z niespodziewanym gościem oraz dać upust swojemu pożądaniu, który ze strojoną siła płynie w jej żyłach, spalając ją od środka.
Pierwszym aspektem, dzięki któremu stałam się niezaprzeczalną miłośniczką tej serii, jest, jak już wcześniej wspomniałam, duża ilość namiętności i tajemniczości. Jestem pewna, że wielu czytelników podzieli moje zdanie na temat dennego rodzaju fantastyki, bardzo powszechnego w tych czasach. Muszę zaznaczyć, że nie jest to książka dla nastolatków, mam tutaj na myśli okres gimnazjum i niżej. Może i zaciekawi ich okładka i opis, aczkolwiek jeżeli chodzi o wiek, to z pewnością jesto to powieść dla bardziej dojrzałych osób, chociażby ze względu na pikantne opisy. Postacie były świetnie zarysowane, realistyczne, co dla powieści tego typu jest rzadkością.
Riley to bezczelna i mimo wszystko odważna dziewczyna, która brzydzi się morderstwem. Jest bardzo pożądana u płci przeciwnej, ale nigdy nie robi nic wbrew własnym zasadom. Oczywiście, dopóki nie chodzi o życie jej najbliższych, bo dla nich jest w stanie zrobić dosłownie wszystko. Bardzo spodobały mi się opisy otoczenia. Byłam w stanie jeszcze bardziej zagłębić się w książkę, mając przed oczami idealny opis otaczającego świata.
Nie wiem, jak inaczej mogę wyrazić mój zachwyt nad tą książką, oprócz wysokiej punktacji. Przyznam, że natłok niektórych faktów mieszał mi się, aczkolwiek książka nadrabia całością.
Serdecznie polecam.