Przed przeczytaniem „Zmierzchu” słyszałam, że to książka typowo dla nastolatek i niepoprawnych romantyczek , teraz już to wiem na pewno. To „Romeo i Julia” XXI wieku. Tyle tylko, że Romeo ma kły, żywi się krwią a jego serce nie bije już od prawie stu lat. Ale zacznijmy od początku. Akcję powieści rozpoczyna przeprowadzka siedemnastoletniej, niezdarnej, zakompleksionej, zwykłej (co wielokrotnie przez samą bohaterkę jest podkreślane) Belli do niewielkiego, ponurego miasteczka Forks, gdzie mieszka jej ojciec. W nowym miejscu, otoczona nieznanymi ludźmi czuje się niepewnie i nieswojo. Jednak na jej szczęście wzbudza zainteresowanie i sympatie nowych kolegów i koleżanek z liceum. Poznaje na stołówce szkolne bóstwo, na którego widok wszystkie dziewczyny wdychają „och”, „ach” i „ech”. Boski Edward Cullen jest oczywiście nieziemsko przystojny, pochodzi z „dobrego domu”, tajemniczy, wyniosły, niedostępny. Jednak Bella od samego początku trafia w Jego gusta, zarówno miłosne jak i kulinarne. Edward jest wampirem. W momencie, gdy uratuje ją przed śmiercią na szkolnym parkingu między bohaterami rodzi się zakazane uczucie. Bestii do ofiary, myśliwego do zwierzyny…
Jednak spokojnie to romans a nie krwawy horror. Stephanie Meyer to jednak bardziej pisarka pokroju Jane Austen niż Stephena Kinga. W powieści dominuje miłość, miłość i miłość, a krwiopijcy są bardziej piękni niż straszni. Autorka ma lekkie pióro i temu zawdzięczamy fakt, iż książkę czyta się szybko i przyjemnie, chodź momentami przynudza. Całość „Zmierzchu” jest napisana z perspektywy Isabelli Swan dzięki czemu mamy wgląd w uczucia, myśli i rozterki główne bohaterki.
Jeśli ktoś szuka powieści skomplikowanej, owianej aurą tajemniczości, pełnej grozy z domieszką wyszukanego humoru to niech nie sięga po tą pozycje. Tego tu nie znajdzie. Znajdzie za to parę banalnych motywów zmieszanych razem na kartach jednego utworu. Takie połączenie „Dumy i uprzedzenia” z „Draculą” (z przewagą tej pierwszej). Dlatego z czystym sercem mogę gorąco polecić „Zmierzch” miłośniczką romansów, tym nastoletnim metrykalnie i tym nastoletnim duchem. Konwencja stara jak historia literatury ale nadal porywa.