Stephenie Meyer jest autorką sagi „Zmierzch”, która ukazała się w latach 2005-2008. Cykl ten składa się z czterech części, każda z nich zyskała miano bestsellera.
„Zmierzch” opowiada historię siedemnastoletniej Belli Swan, która przeprowadza się do ojca, gdy jej matka rusza z nowym mężczyzną na podbój sportowego świata. Dziewczyna nie jest zadowolona z tego pomysły – Forks jest deszczowe, ponure i nie ma w nim absolutnie nic ciekawego do roboty. Postanawia jednak zmierzyć się z nowym otoczeniem i ku jej zaskoczeniu jest całkiem dobrze. W szkole budzi powszechne zainteresowanie, taty ciągle nie ma w domu, ma więc czas dla siebie i nie musi się z niczego tłumaczyć. Poza tym dostaje wymarzone auto, a nowi znajomi są nią zachwyceni. I nagle pojawia się On. Niesamowicie przystojny Edward Cullen, do którego wzdychają wszystkie dziewczyny. Bella jednak nie jest do końca przekonana o jego niesamowitości – przy pierwszej konfrontacji chłopak zachowuje się wobec niej wrogo. Bella nie ma pojęcia o co mu chodzi. Dopiero z czasem ich relacje naprawiają się, a nastolatkowe zaczynają się przyjaźnić. Nie jest to jednak zwykła przyjaźń – Edward jest przecież wampirem. Odkrycie tego faktu jest dla Belli szokiem. Im bardziej on chce ją od siebie odepchnąć, tym bardziej ona pragnie być blisko. Fatalne zauroczenie kończy się nieprzyjemnym spotkaniem z inną grupą wampirów, które posilają się inaczej niż Cullenowie. Tylko fakt, że Bella podbija serce nie tylko Edwarda, ale niemal całej jego rodziny powoduje, że dziewczyna przeżyje spotkanie z krwiopijcą.
Książki słuchałam w formie audiobooka, którego czytała Anna Dereszowska. Poradziła sobie ona świetnie z tym zadaniem, chociaż minus też się znajdzie – zbyt często używała szeptu, przez co musiałam na zmianę manipulować przyciskiem głośności. W jej interpretacji Bella pokazuje wiele uczyć i emocji, głos jej drży, nerwowo chichocze i waha się. Edward też jest doskonale przedstawiony – aktorka przeciągała sylaby, gdy tego wymagał ton jego wypowiedzi, lub przyspieszała gdy wampir używał swoich nadnaturalnych zdolności. Same nagrania były krótkie, podzielone tak, że przejścia między nimi były nie do wychwycenia.
Historia miłości Belli i Edwarda nie wydaje mi się oryginalna. Prosta dziewczyna, która zdobywa najprzystojniejszego chłopaka w szkole – jakie to oklepane. Wielkim plusem tej opowieści jest narracja pierwszoosobowa, która pozwala wielu młodym czytelniczkom utożsamiać się z Bellą i wierzyć, że kiedyś i je spotka podobna miłość – pełna przeciwieństw losu, którym trzeba stawić czoło. Związek człowieka i wampira może być tu metaforą nieodpowiednich związków, które często widzą rodzice, a nie widza ich dzieci. Edward to w końcu niegrzeczny chłopak, który rozkochuje w sobie porządną dziewczynę.
Jeśli chodzi o bohaterów to mocną stroną powieści jest Bella. Nie dlatego, że jest inteligentna, piękna i udało jej się usidlić przystojniaka, lecz dlatego, że to zwykła dziewczyna. Nastolatka jest niezdarą, nie jest wcale bystra ani pewna siebie. Nie jest ani wysoka, ani seksowna, ale przyciąga spojrzenia. Właśnie z tego powodu każda czytelniczka może podstawić siebie pod jej obraz. Postać Edwarda została moim zdaniem niedopracowana. W porównaniu z wachlarzem emocjonalnym Belli jest on mdły i przeźroczysty. Spodziewałam się, że będzie on miał mocny charakter, który zapadnie mi w pamięć, lecz tak naprawdę to młoda dziewczyna jest tu prawdziwą gwiazdą. W końcu to ona więcej może stracić w tym związku i to ona musi ciągle się czegoś wyrzekać.
Audiobooka słuchało się bardzo przyjemnie. Sama historia nie porwała mnie, ale nie była też najgorsza. To świetna opowieść dla nastolatek, które dopiero zaczynają przeżywać pierwsze wzloty i upadki związane z miłością.
Komu mogę polecić audiobooka? Tym, którzy nie znają „Zmierzchu”, a chcieliby zrozumieć jego fenomen. Ja właśnie z takim podejściem zaczęłam słuchać tej książki. Teraz już wiem, czemu porwała takie tłumy. To po prostu zgrabnie napisana historia miłosna, w której jest wiele przeciwności, a finał musi być „happy endem”. Nie brak jej oczywiście minusów, ale można na nie przymknąć oko, gdy już się wciągnie w powieść.