Nigdy bym się nie spodziewała, że niezobowiązujące spotkanie z jakąkolwiek lekturą, będzie w stanie odmienić całe moje dotychczasowe życie. Właśnie wtedy w moje ręce trafił pierwszy tom "Akademii Wampirów" i poczułam, że w moich nastoletnim życiu, nadszedł czas poważnych zmian. Z dnia na dzień zaczęłam coraz więcej czytać, a historia Rose i Dymitra skutecznie mnie do tego motywowała. Uwielbiałam obserwować ich treningi, a także problemu, które nieustannie pojawiły się na drodze ku ich szczęściu. Potem przyszedł czas na wielkie pożegnanie i powrót tych bohaterów w nieco innej odsłonie. Pierwsze skrzypce należą bowiem do nieustraszonej alchemiczki, która zgodziła się przewodniczyć niezwykle niebezpiecznej misji.
Sidney Stone spotyka się ze swoimi przełożonymi w sprawie dalszego losu swojego dawnego "partnera". Poproszona o opinię na temat zaangażowania Darnella w losy wampirów, zgodnie z prawdą opowiadała na zadane jej przez alchemików pytania i gdy tylko uzyskała zgodę na opuszczenie miejsca przesłuchania, pierwszym lotem wraca do Palm Spring. Dziewczyna spodziewała się sporych zaległości w ratowaniu z opresji swoich przyjaciół, którym nie brakowało pomysłów i którzy robili wszystko co w swojej mocy, aby nie rzucać się zbytnio w oczy, jednak nigdy by nie pomyślała, że jeden z jej szkolnych kolegów poczuje potrzebę, aby ją zeswatać. Jak dalej potoczą się losy Sidney i jej podopiecznych? Czy uda jej się ujarzmić Angeline, która nie potrafi się odnaleźć w nowym środowisku? Czy prowadzone przez Sonie Karp i Dymitra Bielikowa badania, pozwolą im odpowiedzieć na dręczące wszystkich pytania?
Lektura tej książki sprawiła, że nieco inaczej zaczęłam podchodzić do poszczególnych jej bohaterów. Tym razem Richelle Mead skupiła się głównie na Sidney i wydarzeniach związanych z jej prywatnym życiem. Cała reszta służyła czytelnikom jako miły dodatek do tej powieści, chociaż działo się tam równie wiele. Co prawda akcja powieści rozkręcała się bardzo powoli i niektórzy mogą jej zarzucić nudę, jednak jestem niemalże pewna, że owy zabieg również posiadał swoje plusy. Dzięki temu lepiej poznaliśmy poszczególnych bohaterów tej pozycji literackiej i mogliśmy ujrzeć w nich zwyczajnych nastolatków, którzy mimo ciężkim treningom i licznym wyrzeczeniom, odczuwają silne emocje tak samo, jak ma to miejsce w przypadku ich ludzkich rówieśników. Jedyna różnica polega na tym, że dampiry i ich podopieczni, nie mogą sobie pozwolić na przewagę uczuć nad rozumem. Tego właśnie wymagał od nich wieloletni trening i tego oczekiwało się od idealnych strażników, którzy dwadzieścia cztery godziny na dobę musieli zachowywać czujność. Doskonałym na to dowodem był Eddie. Polubiłam go już jakiś czas temu i cieszę się, że to właśnie on udał się z misją do Palm Spring. Bez niego ten cykl nie miałby już żadnego uroku, a jego potyczki z Angeline tylko mnie w tym utwierdziły.
"Złota lilia" to powieść o nieustającej walce z przeciwnościami losu, a także o sile miłości i przyjaźni, która pomaga nam przetrwać w chwilach prawdziwego zagrożenia. Wielka szkoda, że spora część naszej społeczności, nie potrafi docenić szczerej pomocy ludzi, którzy robią wszystko, aby innym żyło się nieco najlepiej. Stosunkowo rzadko te postawy bywają wynagradzane, chociażby szczerym uśmiechem i niezastąpionym słowem "dziękuje"! Znacznie częściej człowiek wychodzi z założenia, że wszystko mu się należy i nie ma w tym niczego nadzwyczajnego. Nie jestem pewna, czy kiedykolwiek będę w stanie przywyknąć do ludzkiej próżności. Myślę, że tego typu utwory mogą służyć nam jako pierwszy krok w zmianie mentalności młodzieży. To nie ich wina, że wychowywali się w takich, a nie innych domach i bez przerwy wpajano im złudne wartości, które nie wnoszą niczego do ich duchowości i obycia w świecie. Młodzi ludzie bardzo często muszą się również zmagać z wygórowanymi ambicjami rodziców, którzy zamiast zaakceptować jestestwo swoich posiech, żądają od nich rzeczy, które niekiedy wykraczają poza ich możliwości. Brak zrozumienia ze strony dorosłych sprawia, że młodzi ludzie zaczynają zamykać się w sobie i nie mają motywacji do pracy nad sobą. Niekiedy mają również problem ze spełnianiem oczekiwań osób, które mają na nie jakikolwiek wpływ.
Jestem niemalże pewna, że odnajdziecie w tej książce przykłady takich rodzin. Mam nadzieję, że sporej części czytelników, pomogą one w docenieniu tego co posiadamy we własnych domach. Richelle Mead posługuje się naprawdę fajnym językiem, który dodatkowo zachęci Was do spotkania z lekturą tej książki. Jestem strasznie ciekawa, czy po spotkaniu z bohaterami AW, podzielicie mój entuzjazm i z nieukrywanym zniecierpliwieniem będziecie oczekiwać kolejnych tomów tego cyklu.
Wydawnictwo Nasza Księgarnia, luty 2013
ISBN: 978-83-10-12291-9
Liczba stron: 420
Ocena: 8/10