Hrabstwo Darkmoor, małe miasteczko w przeważającej części zniszczone po wielkim pożarze, kostnica. Znaleziono w niej martwe ciało mężczyzny. I nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby zwłoki nie były świeżo porzucone, wciąż zakrwawione, okaleczone w bestialski sposób, rysujący dziwne symbole, oczy i serce wyrwane, a skóra zgliszczona. Pochylający się nad ciałem detektyw federalny Chase McMillan, prowincjonalny komendant Ronald Beaks i patolog Ellien Wade nie przypuszczają, że czeka ich zupełnie nietypowe śledztwo, nie prowadzące do mordercy, a do rytualnych obrzędów, mrocznych sekretów dotyczących pozornie zwykłych mieszkańców miasteczka i okultyzmu. Trzy kompletnie inne charaktery, irytujące się przy pierwszym spotkaniu, będą musiały do siebie przywyknąć, aby móc cokolwiek odkryć.
Michał Mazurek swoim debiutanckim thrillerem wybył daleko poza granice rodzimego podwórka, a fabułą przekroczył kresy wyobraźni, w której człowiek czuje się bezpiecznie. Architekt zła to dopiero I część wędrówki śladem tajemnic i czegoś, co wydaje się po prostu omamami szaleńca. To nie jest "logiczny thriller", w którym śledczy poszukują świadków, badają związki między ofiarami, szukają odcisków palców. Tutaj nawet zwłoki nie zachowują się jak normalne zwłoki - ofiara znaleziona w kostnicy broni się przed rozkładem, chociaż denat nie wykazuje oznak życia.
Kiedy Chase szuka niepokojących informacji na komisariacie, dowiaduje się o istnieniu staruszki, uważanej za świrniętą, która upiera się, że istnieją jakieś demoniczne siły, odpowiedzialne za pożar miasteczka. Zawzięty detektyw nie zraża się potencjalną absurdalnością tych twierdzeń, chce sprawdzić wszystkie tropy - jeszcze nie zdażyła mu się nierozwiązywalna sprawa. Rezolutna starsza pani odkryje przed nimi historię swojej rodziny i jak się okaże, posiada nawet materialne dowody. Pierwsza wizyta nie będzie ostatnią, a jednocześnie to pierwszy krok do faktów, które zburzą racjonalne światopoglądy. Drugi trop, podążający krwawymi symbolami, zaprowadzi ich do pewnych sfer fanatycznego mistycyzmu. Chase wraz z Beaksem odsłoni nie tylko niesamowite opowieści, ale także swoją przeszłość. Nie chcąc nic wyjawiać, stwierdzę tylko, że argumentacja niektórych faktów mogła zostać wyraźniej zarysowana, aby być bardziej przekonującą.
Dwutorowa narracja oprócz poczynań przedstawicieli prawa niesie ze sobą niejasne i niepokojące zapiski mężczyzny zamkniętego w ponurym pomieszczeniu, który zdaje się funkcjonować na granicy jawy i snu, przekładając swoje obłędne refleksje i wizje na papier, niektóre bardzo zawiłe. "Boję się znowu zasnąć. Wiem, że właśnie wtedy mnie odwiedzają. Wiją się bezszelestnie nad moim ciałem, śledząc swoimi bezdennymi ślepiami każdy mój oddech. Jaki mają w tym cel?"
Mazurek pisze obrazowo, plastycznie, dostosowując otoczenie do posępnego klimatu powieści, nie stroniąc od poetyckich porównań i zgrabnego metaforyzowania, a przy tym utrzymując naturalność dialogów i przybliżając prywatność bohaterów. Z przyjemnością zauważyłam nawiązania do znanych pozycji literackich czy też filmowych. Bogata i dobrze skomponowana narracja nie sprawia trudności, jednak niekiedy w powieści słowa zgrzytały przez zbyt wymyślne połączenia, np. "Oczy dr Wade rozszerzały się jak krople tłuszczu na tafli przezroczystej wody" - cenię sobie pomysłowość w malowaniu piórem, ale silenie się na oryginalność nie zawsze daje zamierzony efekt. I nawet estetyczna metaforyzacja może stać się męcząca. Na szczęście styl Mazurka jest blisko osiągnięcia złotego środka.
"Architekta zła" mogę uznać za debiut udany i obiecujący. Przed sięgnięciem po powieść Mazurka musicie się wyzbyć uprzedzeń w stosunku do demonicznych sił i otworzyć oczy na istnienie idei tak naprawdę nie do pojęcia - tutaj wykorzystany schemat walki dobra ze złem naprawdę może poruszyć nawet niedowiarka.