Czym jest miłość? Można zadać wielu ludziom to pytanie i każdy odpowie inaczej. Każdy odpowie tak, jak ją postrzega. Jednak czy wszyscy postrzegają ją tak jak powinni? Jeden człowiek opowie wszystkie swoje uczucia. To jak się czuje, gdy jest się zakochanym, to jak miłość zmienia życie. Inny zaś powie tylko kilka słów, a kolejny może powiedzieć, że tejże miłości nie potrzebuje. Każdy postrzega ją w inny sposób, ale czy są ludzie, którzy jej nie potrzebują? Czy po prostu są to ludzie, którzy odtrącają ją nie zaznając jej i nie dając jej szansy?
Głównym wątkiem jest tutaj sen sześcioletniej Ani, która opowiada go swojemu tacie. Mała Ania mimo swojego młodego wieku dowiaduje się czym jest miłość i przeznaczenie. Przewodnikiem jej jest kilkuletni chłopiec, który ukazuje jej właśnie te rzeczy. Można powiedzieć, że pokazuje jej rzeczywistość. Ania na początku nie za bardzo rozumie, mimo tego, że jest jak na swój wiek bardzo rozwinięta. Później dowiadujemy się kim jest ten chłopiec i co takiego chce powiedzieć. Czym jest ten sen i czego nas uczy. Kim stała się Ania i co się z nią stało. Możemy zadać sobie pytanie, co małe dziecko może wiedzieć o miłości?, jednak niekiedy my, starsi, wiemy tyle samo o niej co małe dzieci. Nie wiemy tak naprawdę nic, bo niekiedy tej wiedzy nie dopuszczamy. Miłość przychodzi sama, nieproszona. To od nas zależy czy przyjmiemy ją czy nie. W książce dowiadujemy się także czym jest przeznaczenie. Nigdy nie powiedziałabym, że kobieta i mężczyzna to połówki łez gwiazd, które zmęczony i smutne, zaczęły płakać. Że kobieta i mężczyzna są jak puzzle, jak to określiła bohaterka, i nie zawsze się odnajdują. A jest to całkowita prawda, w końcu nie zawsze ktoś znajduje swoją połówkę. Może dlatego, że nie chce, a może to właśnie przeznaczenie. Myślę, że samotność także jest przeznaczeniem. Czasem zaś boimy się miłości, boimy się bólu, jaki może nam przynieść, dlatego ja odtrącamy, dlatego o niej nie pamiętamy. Drugim porównaniem były piękne chmury. W książce symbolizowały one ''piękne opakowanie'', które w środku było puste. Ludzie przeważnie patrzą na wygląd, na powłokę, nie zastanawiając się, że w pod tym wszystkim może nie być nic, wnętrze może być czarne. Nie pamiętamy, że piękna nie widać gołym okiem, a to co widzimy potrafi być złudne i może bardzo zmylić.
Ta książka to tylko 54 strony. Słowa zaś na tych 54 stronach, to słowa prawdziwe, mądre i życiowe. Lektura ta przywiodła mi na myśl tylko jedną książkę, którą sobie cenię już od wielu lat. Mam tutaj na myśli Małego Księcia. Według mnie, ''Zła miłość'' to taka polska wersja tamtej książki. Nie wiem czy powinnam tak otwarcie je porównywać, jednak piszę to, co mam na sercu i to co myślę. ''Zła miłość'' uczy. Uczy tego jak w życiu postępować, jak patrzeć na świat i na ludzi. Przypomina o tym, co jest najważniejsze i czym powinniśmy się kierować. My niestety zapominamy o tym. Życie leci a my wraz z nim gnając do przodu, nie myśląc o rzeczach ważnych. Jednak czasem możemy się obudzić samotni, bez miłości, którą, możliwe że utraciliśmy, a wtedy może być za późno. A przecież miłość nadaje sens naszemu życiu.
Minusem było to, że książka miała wiele literówek, np. słowo ''tatku'', wielokrotnie było pisane ''taktu''. Mnie bardzo denerwowało coś takiego, jednak komuś, kto nie zwraca na to uwagi, nie będzie to przeszkadzało.
To jest pierwszy raz kiedy spotykam się z panem Aleksandrem Sową. Pierwszy raz czytam coś, co wyszło spod jego pióra i jest zaskoczona tym, jak mężczyzna potrafi pisać o miłości, uczuciach i przeznaczeniu. Myślę, że nie ja jedna. W końcu mężczyźni przeważnie rzadko kiedy okazują uczucia i nie mówią w ten sposób o miłości. Tym bardziej w tych czasach, gdzie romantyka ze świecą szukać. Dlatego jeszcze większe było moje zdziwienie gdy skończyłam lekturę. Dopiero wtedy dotarło do mnie, że pisał to mężczyzna. Ta książka ma odpowiedź na swego rodzaju pytania, które tlą nam się w głowie, na temat miłości. W tej książce możemy znaleźć to, czego nie potrafimy pojąć. Jednak jest jeden haczyk tutaj. Tę książkę trzeba czytać sercem.