Gdy pewnego razu wybrałam się do biblioteki, zobaczyłam na jednej z jej półek książkę „Zhańbiona” Jasvinder Sanghera. Mieszkam w niedużym mieście, a moja biblioteka nie jest zbyt dobrze wyposażona. Tego dnia było jednak sporo książek, które już od dawna chciałam przeczytać. Czytałam kiedyś jakieś opinie o „Zhańbionej”, jednak nie przyciągnęły mnie one do niej bardziej niż do jakiegoś przeciętnego czytadła. Dlaczego więc wybrałam tę książkę? Sama nie mam pojęcia, jednak już teraz zdradzę, że wykazałam się wtedy jakimś niesamowitym przeczuciem i po prostu wiedziałam, że ta powieść mi się spodoba.
„Zhańbiona” jest powieścią autobiograficzną niejakiej Jasvinder Sanghera. Kobieta ta jest już teraz aktywną działaczką i rzeczniczką praw kobiet, współzałożycielką fundacji Karma Nirwana. Jednak przecież nie zawsze tak było. Dzięki książce można dowiedzieć się z iloma przeciwnościami losu musiała się zmierzyć, zanim to się stało.
Na pewno każdy z nas słyszał choć trochę o ustawianych przez rodziców małżeństwach i złym traktowaniu kobiet, szczególnie Azjatek. Myślę, że większość z nas podchodziła do tego jednak z pewnym dystansem. Ja sama myślałam, że to nic takiego. Nawet upozorowane małżeństwo może być przecież w miarę szczęśliwe, a pranie, sprzątanie, opieka nad dziećmi należą do obowiązków kobiet na całym świecie. Ta książka pozwala zupełnie inaczej spojrzeć na sprawę. Przedstawia ona fakty, których zwykły człowiek nie może sobie nawet wyobrazić. Wiecie ile kobiet popełniło samobójstwo, ponieważ były źle traktowane przez swojego męża lub zostało wyklętych bądź zabitych przez własną rodzinę, bo chciała wyjść za mąż z miłości?
Życie Jasvinder od samego początku nie było wysłane różami. Najpierw musiała znosić nierówne traktowanie własnych rodziców wobec dzieci, a później, w wieku kilkunastu lat poznała, a właściwie zobaczyła zdjęcie człowieka, którego ma poślubić. Wtedy właśnie uciekła z domu. Pomógł jej w tym człowiek, który ją kochał i którego myślała, że kocha. Została wyklęta przez całą swoją rodzinę. Później nie było wcale lepiej, przeżyła rozwód ze swoim pierwszy mężem, śmierć rodziców.
Co w tej książce poruszyło mnie osobiście, to zupełnie różne traktowanie córek i synów. Sama mam młodszego brata i często wydaje mi się, że rodzice traktują go lepiej niż mnie. Jednak dopiero po przeczytaniu tej książki zobaczyłam jak może wyglądać prawdziwa niesprawiedliwość. Bratu Jasvinder pozwalano praktycznie na wszystko. Był najukochańszym dzieckiem mamusi, tylko dlatego, że był to jedyny chłopcem w rodzinie.
Zachwyciła mnie determinacja tej kobiety i upór w dążeniu do celu. Mimo, że przeżyła bardzo ciężkie chwile, nie dała za wygraną. Nawet przeciwnie, gdy ułożyła już swoje życie założyła fundację, w której (chyba) do dzisiaj pomaga takim kobietą jak ona. Kobietom, które sprzeciwiły się ustawianym małżeństwom i przemocy w rodzinie.
Oprócz niesamowicie ciekawej historii, autorka zauroczyła mnie także stylem pisania. Sprawia on, że książkę czyta się naprawdę przyjemnie. Dzięki temu już od pierwszej strony wiedziałam, że powieść mi się bardzo spodoba.
Zachęcam do jej przeczytania każdą kobietę, zarówno nastolatkę, jak i tę dojrzalszą. Uważam, że naprawdę warto wiedzieć o takich sprawach.
Moja ocena: 9,5/10