Akcja toczy się wokół Zatoki Muszli, kompleksu wypoczynkowego Blue Ocean i małego miasteczka Barmouth, gdzie ludzie terroryzowani przez gigantyczne kraby muszą walczyć o życie. Po drodze fabuła przynosi nam kilka historii bohaterów książki, którzy giną ćwiartowani i zjadani przez potwory. Po pierwszym i konkretnym ataku mutantów, podczas którego zostaje zniszczona tajna baza wojskowa, która prowadziła eksperymenty nad wykorzystaniem samolotów bezzałogowych. Armia zmobilizowana tragedią obstawia plaże, kempingi i miasteczka. Konfrontacja nie przynosi jednak rezultatów, a wojsko okazuje się być bezradne wobec krabich pancerzy. Ludzie przeżywając gehennę czekają na kolejny atak. Może od tej pory nie będzie im się kojarzyło z wypoczynkiem, ale śmiercią i koszmarem.
W największym kempingu wybucha panika, to co rzuca się w oczy, to niezwykłe podobieństwo do części pierwszej. Podobny scenariusz, przebieg wydarzeń i bohaterowie. To niezbyt udany zabieg, przez co ludzie z powieści zachowują się tak, jakby zobaczyli przerośnięte skorupiaki pierwszy raz w życiu, co nie jest prawdą. Często okazuje się tak, że w przypadku kontynuacji często okazują się marnymi kopiami pierwszych części i tak jest w tym przypadku.
Kraby zapolowały na nic nie podejrzewających turystów, po raz drugi też nikt nie wiedział, co czynić z krabami odpornymi na wojskową broń. To mało powiedziane, bo ludzie nawet nie specjalnie interesują się metodami, które pozwoliły by im przeżyć. W części drugiej autor postanawia nam wyjaśnić, skąd wzięły się potwory. Dowiadujemy się, że mutację spowodował wyciek chemikaliów z rosyjskiego statku. Rozwiązanie to było zbyt banalne i wyjaśnione w tak nieciekawy sposób, że możemy tylko żałować.
Podczas czytania miałem wrażenie, że pisarz sam do końca nie wiedział, chce osiągnąć. Mam nadzieję, że po przeczytaniu kolejnych części - jest ich 6- nie uświadczę dłużyzny, jałowych scen i tylu błędów.
Książkę polecam fanom pierwszej części. Książka zawiera całą masę kiepskich dialogów, scen i nieciekawych postaci. Została napisana jakby w pośpiechu, co wyczuwa się od samego początku. Guy N. Smith stworzył kiepską kontynuację doskonałej powieści, jaką niewątpliwie jest Noc krabów, racząc nas dłużyzną i powtórkami.