Żelazny Król to pierwszy tom rozpoczynający serię Żelazny Dwór. Jest to opowieść szesnastoletniej Meghan Chase, która w dniu swoich urodzin dowiaduje się o istnieniu magicznej krainy zwanej Nigdynigdy. Z powodu jej brata Ethana, który został zastąpiony odmieńcem, postanawia się udać do Nigdynigdy, by go odnaleźć. Po drodze czeka na nią wiele przygód. Poznaje Losobor, gdzie spotyka kota o imieniu Grimalk, który staje się jej wiernym towarzyszem. Wraz z nim przybywa na Jasny Dwór, gdzie dowiaduje się kim na prawdę jest. Poprzez zbieg różnych wydarzeń dociera do Mrocznego Dworu, gdzie zawiera pakt z synem królowej Mab, Ashem. Obiecuje on pomoc w dostaniu się na Żelazny Dwór, jeżeli ona odda się w ręce jego matki.
„Och, to nagle jesteśmy mili? - Puk nie ruszył się z miejsca. - A może najpierw wypijemy herbatkę? Podam w kubeczku "pocałuj mnie w tyłek”
Jest to wspaniała opowieść, przepełniona magicznymi stworzeniami, od elfów po syreny oraz niesamowitym klimatem. Dzięki dokładnemu opisowi świata zewnętrznego można się wręcz zatopić w tą historię, która nas pochłonie i nie będzie chciała wypuścić.
Bardzo podobało mi się pokazanie dworów, każdy był wyjątkowy, ale również bardzo się od siebie różniły. Najbardziej pokochałam Mroczny dwór, gdzie panowała zima. Przedstawiony był doskonale, czytając wyczuwałam bijący chłód tak, że nie obeszło się bez gorącej herbaty.
Na uwagę zasługują również postacie, które są wyjątkowe. Główną bohaterkę polubiłam. Jest to silna postać, która za wszelką cenę stara się odnaleźć brata. W trudnych sytuacjach nie panikowała, tylko starała się robić to co do niej należy. Kolejną postacią jest Ash, którego każda dziewczyna chciałaby mieć przy swoim boku. Odwaga, spryt, tajemniczość, są to cechy, które charakteryzują mrocznego księcia. Należy on do moich ulubionych postaci męskich, tuż przy Jace z DA. Najciekawszą postacią był dla mnie Grimalk. Był zabawny, sprytny i przez większość książki pomagał Meghan.
„- No i co z tego? [...] Mówisz mi, że nie zdradzę przyjaciół i rodziny. Jeśli to słabość, to chcę taką mieć.”
Sam początek książki nie był zbyt ciekawy i męczyłam go dość długo, jednak od momentu, gdzie główna bohaterka wkracza w magiczny świat, nie mogłam się oderwać. Pokochałam niesamowitą krainę Nigdynigdy, bohaterów oraz pędzącą akcję. Nie można się nudzić przy tej książce, ciągle coś się dzieje. Przez całą historię przemierzamy świat elfów i poznajemy jego tajemnice. Tutaj mam na myśli Żelazny Dwór, który mnie zaskoczył. Pomysł świetny i jestem bardzo ciekawa, co się z nim stanie.
Nie pozostaje mi teraz nic innego, jak tylko polecić Żelaznego Króla. Miałam wysokie wymagania co do tej książki i w żadnym wypadku się nie zawiodłam. Książka obfituje w magiczne stworzenia, co dla niektórych może być wadą. Dla mnie to była zaleta, gdyż uwielbiam o nich czytać. Z każdą kolejną stroną coraz bardziej zatracałam się w tej opowieści. Byłam w tedy tylko ja oraz historia opowiadana przez Meghan. Czułam się trochę jak Grimalk, który ciągle jest przy bohaterce i obserwuje jej zmagania. Jeżeli jeszcze nie mieliście okazji poznać tej historii, to polecam to zrobić, a ja w tym czasie będę pochłaniać drugą część Żelaznego Dworu, która już czeka na mojej półce.