Kilka miesięcy temu pisałam o, otwierającej serię Czarnoksiężnik, powieści Władca wilków. Książka tak bardzo przypadła mi do gustu, że nie tylko z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy, ale również nie mogłam sobie darować sięgnięcia po kolejną książkę autora. Jest to Żelazny kostur, powieść rozpoczynająca cykl Bohatyr.
Tym razem Juraj Červenák zabiera nas na ziemie ruskie, gdzie ciągle poszczególne plemiona walczą o władzę. Przewrotnie głównym bohaterem autor uczynił kalekę i wioskowe popychadło: Ilija. Po napaści na rodzinną osadę jego jednego najeźdźcy, chcąc go jeszcze bardziej upokorzyć, pozostawili przy życiu. Jednak los stawia na drodze Irija trzech bohatyrów- wojowników z drużyny księcia Światosława. Poruszeni oni widokiem nieszczęśnika zdejmują z niego klątwę, przywracają zdrowie i proponują mu przyłączenie się do książęcych oddziałów. Ilij odmawia, chcąc wcześniej zemścić się na najeźdźcach i odbić z ich rąk dziewczyny, które porwali, w tym jego ukochaną. Młodzieniec nie spodziewa się, że wkrótce znowu los postawi na jego drodze tajemniczych wojowników.
Trzech najlepszych bohatyrów światosławowej drużyny to jednocześnie trzy, świetnie wykreowane postacie. Najstarszy z nich kiedyś był pustelnikiem oddającym cześć "starym bogom", później jednak przyjął chrzest i od tego czasu z potępieniem wypowiada się o pogańskich praktykach towarzyszy. Czuje on już swój wiek w kościach przez co jego ulubionym zajęciem stało się narzekanie i czarnowidztwo. Drugi został niedawno oderwany od rodzinnego pługa przy którym spędził znaczną część życia. Jest prostolinijnym i pozytywnie nastawionym do wszystkich młodzieńcem, którego zdziwienie budzi "wielki świat". Z kolei najmłodszy jest nie tylko wojownikiem ale i magiem, który posługuje się swymi mocami by pomóc drużynie w drodze do zwycięstwa. Wyobraźcie sobie jak muszą wyglądać rozmowy tych trzech person: pełne docinków, humoru, kontrastu, a jednocześnie przepojone wzajemną sympatią i braterstwem. Już choćby dla tej trójki warto jest sięgnąć po Żelazny kostur.
Oczywiście nie są to jedyne, przyciągające uwagę postacie. Równie barwni są choćby Ilij, książę Światosław, a także "ci źli" czyli wrogowie, z którymi bohatyrom przyjdzie się zmierzyć. Jednak zdecydowanie to opisana przeze mnie wcześniej trójka skradła podczas lektury moje serce.
Po raz pierwszy miałam okazję czytać książkę, której akcja dzieje się na wschodnich rubieżach średniowiecznej Europy. I tutaj ogromny plus dla autora właśnie za zmierzenie się, z dość niepopularną, tematyką. Muszę przyznać, że byłam pod ogromnym wrażeniem choćby ilością mitologii, po które Červenák musiał sięgnąć, żeby stworzyć tak różnorodny świat. Wprowadza on bohaterów z różnych plemion i kręgów kulturowych każdorazowo odnosząc się do religii danego ludu czy plemienia. Jego znajomość tematu widoczna jest szczególnie w dołączonych na końcu aneksach wyjaśniających nazwy geograficzne, opisujących poszczególne plemiona czy postacie historyczne.
Żelazny kostur to świetne połączenie fantastyki i historii.Autorowi udało się płynnie wymieszać ze sobą historyczne fakty i bajowe wydarzenia tak, że w żaden sposób nie gryzą się one, a wręcz uzupełniają tworząc barwną całość.
Często jest tak, że przed autorem, który zachwycił mnie jedną powieścią stawiam tak wysokie wymagania przy okazji lektury kolejnej, że niestety czuję się rozczarowana. Tym razem zdecydowanie tak nie było. Červenák sprostał pokładanym w nim nadziejom i książkę czyta się z ogromną przyjemnością. Zdecydowanie polecam ją zarówno fanom fantastyki jak i powieści historycznych. A ja z niecierpliwością czkam na ciąg dalszy.
No i na koniec smaczek estetyczny. Każda strona książki została ozdobiona prześliczną bordiurą, która jest bardzo przyjemnym dodatkiem dla oka.