Tomik Elizy Segiet „Nieparzyści” zaciekawia okładką, która mnie skojarzyła się z międzyplanetarną mgławicą pełną kolorowo-skrzących się pyłów i gazów. Stąd do głowy przyszła mi myśl, że znajdę w nim być może egzystencjalne treści, może ponadczasowe przesłania, może nutkę ezoteryki. I tak, i nie. Zdecydowanie jednak jest okołoczasowo.
Wewnątrz mieści się kilkadziesiąt raczej krótkich utworów poruszających kwestie przeszłości z wojennymi doświadczeniami, pozostawionych zgliszcz i ruin, bezradnego, zdruzgotanego człowieka, lecz także natrafimy w nim na odniesienia do uniwersalnych tęsknot, takich jak tolerancja czy miłość.
Tematy spaja czas, a raczej odmienne podejście do czwartego wymiaru. Segiet dostrzega w nim nie tylko formę bezustannego upływu chwil, lecz także nieodłączną część człowieka, ponieważ zarówno pojedyncza jednostka, jak i cała ludzkość są nośnikiem czasu oraz zachodzących zdarzeń. Czas pozwala bowiem poznawać świat, odkrywać prawdę o nas samych. Autorka poszukuje śladów przemijania, dostrzega skutki jego działania, lecz często nie rozumie przyczyny, szczególnie gdy człowiek wkracza w uświęconą i wyłączną sferę „zegarmistrza światła” – jego ostateczność i skończoność. Ta ostateczność i skończoność wymiaru szczególnie widoczna jest we władzy czasu nad życiem i śmiercią człowieka. Jest to domena, której granic człowiek nawet nie powinien ważyć się przekroczyć, a wszelka ingerencja zakłóca rzeczywistość, która tym samym staje się wypaczona i krzywa. Bo zgodnie z odwiecznymi prawami natury odebrać życie człowiekowi może wyłącznie czas, a nie inny człowiek. Tylko czas może nas przenieść w inne przestrzenie. Człowiek został stworzony do dawania życia, tworzenia, jest więc z natury życiodajny, a nie – jak czytamy w wierszach – śmiercionośny.
W wierszach widać odniesienia do II wojny światowej. Jednak ich przesłanie jest dużo bardziej uniwersalne, bo każdy konflikt zbrojny, gdziekolwiek się toczy, pozostawia po sobie spustoszenia. Te materialne i te emocjonalne. A dla Segiet człowiek jest dopiero wówczas zupełny, gdy współistnieje z innym. Jego dopełnieniem może być żona, mąż, dziecko, rodzina i wreszcie może być każdy, kto jest nam bliski, kto wnosi do naszego życia wartościowe treści. Dopiero wtedy stajemy się w pełni kompletni. Bez drugiego jesteśmy niejako wybrakowani i bez pary, a wojenne straty pozbawiając nas bliskich, odbierają nam kawałek nas samych.
Wiersze Elizy Segiet układają się w księgę uchwyconych zdarzeń z minionych losów, losów tragicznych, gdzie mury płaczą krwią, gdzie strzelają z uśmiechem i gdzie zza baraku wyziera tylko cień. Wiodąc nas przez destrukcyjne realia, Segiet stara się wciągnąć czytelnika w dialog, zaangażować go, zainspirować do przemyśleń. W tym celu decyduje się dać pierwszeństwo pytaniom, których w tomiku pojawia się sporo. Dodatkowo autorka, by uwypuklić przekaz, zestawia także kontrasty, stawiając nas przed wyborem: życie czy śmierć, miłość czy nienawiść? Mimo goryczy, zawiedzonych nadziei, bezpowrotnych strat Segiet wyraźnie akcentuje pragnienie świata dobrego, w którym człowiek rozmawia z człowiekiem, zwyczajnie dostrzega go i szanuje, a przy tym uważnie otwiera się na jego potrzeby. Dlatego ostatni wiersz pt. „Drogowskaz” ma być swoistą wytyczną, która wskazuje właściwą ścieżkę do spokojnego życia. Ma być drogą do krainy, gdzie zamiast cierpienia i egoistycznych potrzeb panuje wrażliwe zrozumienie i miłość, dając człowiekowi szansę na lepsze współistnienie, na pełne czerpanie z pozytywnych idei.
Wiersze Elizy Segiet zebrane w tomiku pt. „Nieparzyści” to utwory o nieskomplikowanej konstrukcji, dodatkowo pozbawione rymów i rytmu. To – w mojej ocenie – twórczość upoetyzowana, stylizowana na lirykę. Nie znajdziemy tu bowiem nadmiaru metafor czy innych niezrozumiałych figur stylistycznych. Te występują raczej oszczędnie, a z niektórych autorka chętnie korzysta kilkukrotnie. Takie zabiegi sprawiają, że jej twórczość staje się dostępna dla szerszego grona odbiorców. Czytelnik będąc wszakże zanurzony w minionym czasie i dryfujący w twórczości Segiet po krawędzi życia, otrzymuje od autorki nadzieję na normalny świat, świat z niegasnącą wiarą w piękno człowieka, przez co dodatkowo otwiera się przed nim perspektywa lepszej przyszłości, do której i on ma szansę wnieść swój „człowieczy los”.