Magdalena Jarząbek to pochodząca z województwa świętokrzyskiego autorka młodego pokolenia, której powieściowy debiut to książka „Zabójcze piękno”. W przygotowaniu są kolejne dwa tomy serii, z których „Zabójczy blef” ukaże się nakładem Wydawnictwa Videograf już w kwietniu. Powieść „Zabójcze piękno” miałam przyjemność objąć swoim patronatem medialnym, z czego ogromnie się cieszę, bo książka zrobiła na mnie kolosalne wrażenie.
Elsa Carlsson to bardzo ambitna i bardzo pracowita specjalistka od zarządzania kryzysowego. Mimo młodego wieku, jest najlepsza w swoim fachu i osiągnęła już naprawdę wiele. Specjalizuje się w wyciąganiu podupadających firm z kłopotów finansowych i innych. Tym razem otrzymuje zlecenie podniesienia z upadku hotelu, w którym ciągle brakuje pieniędzy, mimo coraz większej liczby gości. Zostaje zatrudniona jako asystentka dyrektora finansowego Christoffera Ströma. Ma pracować pod przykrywką i wyciągnąć jak najwięcej informacji, które pozwolą jej rozwiązać zagadkę znikających pieniędzy. Nie będzie to łatwe, bo Chris to nieziemsko przystojny mężczyzna, któremu trudno się oprzeć. Chociaż początkowo jest między tą dwójką chłód, dość szybko nawiązuje się między nimi ognisty romans. Kolejną bohaterką powieści jest tajemnicza Ona, która postawiła sobie za cel zemstę na oprawcach swojej rodziny. Kiedy była mała, jej rodzice zostali zamordowani, a ona dorastała pragnąc zemsty. Zaczyna działać szybko i skutecznie eliminuje wszystkie osoby zamieszane w tę sprawę. Nie zostawia po sobie śladów, nie daje się złapać. Aż do czasu, kiedy popełnia błąd. Jaki związek ma ta kobieta z Elsą i Chrisem? Czy im również grozi niebezpieczeństwo?
Nie jestem pewna, czy słuszne jest zaliczenie tej powieści do literatury obyczajowej/romansu, bo to mix gatunkowy, doskonale zresztą skrojony. Owszem, jest w powieści romans, do tego bardzo ognisty, na pierwszy plan wysuwa się jednak coś innego. Z jednej strony śledztwo prowadzone przez Elsę w hotelu, z drugiej tajemnicza postać kobiety, która z zimną krwią zabija ludzi winnych śmierci jej rodziców. Od samego początku książka trzyma w niebywałym napięciu. Od początku również głowimy się, o co w tym wszystkim może chodzić. Bo ta dodatkowa kobieta i jej historia jest jak totalnie przypadkowy, kompletnie niepasujący do całości element. Dopiero pod sam koniec, wszystkie elementy tej układanki wskakują na swoje miejsce i dowiadujemy się, jaki związek ma Ona z głównymi bohaterami. Samo śledztwo prowadzone przez Elsę jest równie ciekawe i nie brakuje w nim niespodzianek. Już tylko ten wątek byłby wystarczający do tego, aby powieść zaintrygowała czytelnika. Ale dokładając do tego wątek owej wspomnianej kobiety autorka stworzyła bombę z opóźnionym zapłonem, którą pochłania się na jednym wdechu. Ciekawa jest jej opowieść, chyba nawet ciekawsza od głównego wątku. Interesujące są również metody, którymi pozbywa się zabójców swoich rodziców. Bardzo chciałabym Wam zdradzić, jak to robi, ale nie mogę, bo największą frajdą w książce jest odkrywanie jej zakamarków na własną rękę.
Autorka stworzyła niezwykle oryginalną powieść. Być może w tym, że ktoś pracuje pod przykrywką zdobywając dowody nie ma nic niezwykłego ani odkrywczego. W romansie głównych bohaterów też nie, bo taki romans mamy w co drugiej powieści. Jednak tutaj jest Ona, jej tajemnica, jej motywacja, jej niewiarygodny wręcz spryt i inteligencja. I to Ona właśnie czyni tę książkę czymś, czego jeszcze na polskim rynku wydawniczym nie było. Muszę się Wam do czegoś przyznać. Czytając tę powieść odnosiłam wrażenie, jakbym czytała powieść Mossa, ale w spódnicy. Nie jest to ten sam styl ani język, jednak sposób prowadzenia narracji wydaje się być podobny, zawiłości fabularne również przywodziły mi na myśl twórczość wspomnianego autora. Narratorem pierwszoosobowym powieści są na zmianę Elsa, która w nagłówkach tytułuje się jako „Ja” i „Ona”, ta wielokrotnie wspominana już tajemnicza postać, która dokonuje na kartach powieści zbrodni doskonałych. Dzięki pierwszoosobowej narracji dużo możemy dowiedzieć się o motywacjach bohaterek i sporo o samej Elsie, bo jak już wspomniałam, Ona niewiele zdradza do samego końca. Bohaterowie powieści zostali rewelacyjnie przedstawieni. Wiemy o nich dokładnie tyle, ile trzeba, żeby zbyt szybko nie domyślić się rozwiązania zagadki. Bo tajemnica jest kluczowym elementem tej powieści. Właściwie tajemnice, bo jest ich więcej. Bohaterowie pierwszoplanowi i poboczni są wyraziści, niezwykle barwni, na tyle, że ich losy tak bardzo pochłaniają czytelnika, że nie odczuwa upływającego czasu. W książce obecna jest erotyka i nie jest jej tak mało, jak można byłoby się spodziewać po książce, która bardziej skłania się ku thrillerowi niż powieści erotycznej. Jest jednak wyważona i napisana ze smakiem. Chociaż, moim zdaniem, nie jest tu tak naprawdę potrzebna, bo ta powieść jest naprawdę dobra i broni się sama, erotyka w książce nie odrzuca, dodaje jej nieco pikanterii. Przede wszystkim jednak wynika z tego, co zaczyna łączyć głównych bohaterów. A zaczyna ich łączyć silne uczucie i ono akurat zostało przekonująco opisane. Na tyle, że bohaterowie w tej relacji wypadają wiarygodnie. Czuć chemię pomiędzy nimi, a atmosfera zawsze jest gęsta, kiedy przebywają razem.
Ta książka ma wszystko to, co tygryski lubią najbardziej: gorący romans, genialnie nakreśloną intrygę, emocje sięgające zenitu, cudownych bohaterów, którym kibicuje się w każdej możliwej sytuacji (przypominam, że Ona to morderczyni), napięcie, które trzyma czytelnika od początku do końca, pędzącą na łeb na szyję akcję i niesamowite jej zwroty. To romans i thriller w jednym. Debiut doskonały! Fenomenalna powieść, której nie odłożycie, dopóki nie poznacie zakończenia. A gwarantuję, że ono sprawi, że szczęka opadnie Wam z wrażenia aż do samej ziemi. Ta książka to złoto i diamenty. Zróbcie dla niej miejsce na półce, bo musicie ją przeczytać. Innej opcji nie ma. Z całego serca polecam!
Recenzja pochodzi z bloga:
„Zabójcze piękno” Magdalena Jarząbek – przedpremierowa recenzja patronacka – maitiri_books (wordpress.com)