Robert Goolrick jest amerykańskim pisarzem. Na świat przyszedł w Virgini, a obecnie mieszka w Nowym Jorku. "Żona godna zaufania" to jego pierwsza powieść.
Nie ukrywam, że czytając opis wydawcy, poczułam się ogromnie zaintrygowana. Początek XX wieku, palące pożądanie i trójka udręczonych bohaterów, a dodatkowo określenie nowe "Wichrowe wzgórza". To wszystko sprawiło, że mentalnie postawiłam tej pozycji dość wysoką poprzeczkę. Czy została osiągnięta?
Akcja rozgrywa się w Stanach Zjednoczonych, gdzie bogaty przedsiębiorca Ralph Truitt poprzez ogłoszenie w gazecie pragnie znaleźć sobie nową żonę. Kandydatka, która mu odpowiada zdaje się być osobą idealną. W wyniku nieszczęśliwego zbiegu wydarzeń, ma ona nawet okazję wykazać się jako opiekunka przyszłego męża, który doznaje poważnego urazu głowy. Mimo początkowych wątpliwości, mężczyzna otwiera się przez Catherine, gdyż tak kobieta ma na imię i planuje wraz z nią ślub. Ralph ma też dla niej misję, która ma pomóc mu pogodzić się z jego okropną przeszłością. Mężczyzna nie zdaje sobie jednak sprawy, że Catherine ukrywa przed nim zbyt wiele spraw, aby ich związek miał się udać. Ona również ma plan, a jego głównym założeniem jest morderstwo.
Wrażenia i rekomendacje
"Żona godna zaufania" to książką wywołująca sporo sprzecznych emocji. Ciężko jest więc streścić ją w kilku zdaniach czy zarysować jej fabułę, bez zdradzania dość istotnych szczegółów. Czas w jakim rozgrywa się akcja ma miejsce na początku XX wieku. Lwia część historii rozgrywa się w trakcie zimy i chyba to właśnie ma największy wpływ na całą historię: pora roku, która składnia do szalonych czynów. Autor zarysowuje obraz ludzi popadających w obłęd, kierujących się własnymi żądzami i pożądaniem. Ludzi niemoralnych, którzy nie mogą pogodzić się ze swoją przeszłością. Nie skupia się on tylko na głównych postaciach lecz w ciekawy sposób przedstawia życie różnych warstw społecznych z tamtego czasu.
Portrety psychologiczne głównych postaci są mimo wielu pobocznych wydarzeń, bardzo dogłębnie i niesamowicie dopracowane. Ludzie zdecydowanie lubią tutaj rozwodzić się nad swoim minionym życiem, zamiast starać się cieszyć z tego co mają. Często wracają oni do wspomnień, decyzji które podjęli i zachowań jakie im towarzyszyły. Wszystkie te historie cechuje spora dawka emocji oraz uczuć (głównie negatywnych), które poprzez styl w jakim pisze autor, w jakiś sposób dotykają również czytelnika.
Fabuła jest jedna wielką intrygą, w której każdy bohater ma zadanie do wykonania. Są tutaj sceny pełne pożądania, pełne nienawiści oraz niewyobrażalnego cierpienia. Ludzie w tej książce marzą o lepszym życiu, wybaczeniu oraz o zwykłym poczuciu, że są dla kogoś ważni. Język, którym Goolrick to przedstawia sprawia, że książka nie należy do gatunku zwykłych, momentami roztkliwiających obyczajów.
Nieprzewidywalna, zaskakująca i czasami lekko niesmaczna. Książka w której każde wydarzenie prowadzi ku tragicznemu końcowi. Nie ma w niej szczęścia, czystych uczuć czy mocnych rodzinnych więzów. Czy spełniła wymagania które jej postawiłam? Nie, ponieważ okazała się być pozycją bardzo nietypową. Czymś czego w ogóle się nie spodziewałam i dlatego właśnie wywarła na mnie spore wrażenie.