Pamietam jakie wrażenie zrobił na mnie debiut Bartłomieja Bartoszyńskiego "Szukając siebie". Byłam bardzo ciekawa dalszych losów Aleksa, gdyż historia miała finał w takim punkcie, który mocno podsycił mój apetyt na więcej. Książka zawiera debiutancką powieść i jej kontynuację "Zbyt wiele".
"Człowiek nie ma pojęcia, na ile kawałków może mu się rozpaść serce zaledwie w ciągu kilku dni. Nikt nie wie, jak boli strata - dopóki coś cennego nie zostanie mu odebrane."
Autor opisuje naszą zwykłą rzeczywistość. Przedstawia wydarzenia i sytuacje, które mogą mieć miejsce w prawdziwym życiu i które mogłyby być udziałem każdego z nas. Pokazuje jak powinna wyglądać prawdziwa przyjaźń i miłość.
"Nie jest sztuką się zakochać, bo miłość może przyjść szybko i nieoczekiwanie. Sztuką jest pielęgnować to uczucie każdego dnia. Starać się dawać drugiej osobie to, czego chce, czego potrzebuje. Zaspokajać jej pragnienia, pomagać spełniać marzenia. Być takim aniołem stróżem, cieniem. Jeżeli ta osoba kocha nas równie mocno, dostaniemy w zamian to samo. Stanie się tak jednak tylko wtedy, kiedy dwa serca zabiją wspólnym rytmem."
Mimo iż lekkomyślne zachowanie głównego bohatera z pierwszej części momentami mnie irytowało, to bardzo szybko zżyłam się z nim oraz doskonale rozumiałam to, co przeżywa. Niemal namacalnie czułam jego stratę, tęsknotę, cierpienie, ból, rozpacz, żal, gorycz, bezsilność, poczucie niesprawiedliwości. Ale za nic w świecie nie chciałabym znaleźć się na jego miejscu.
"(...) Ale życie to przebiegła suka i potrafi sprowadzić do pionu w ciągu kilku chwil, ukazując, jak jest rzeczywiście. Wkraczając w życie, zostajemy tak naprawdę z nim skonfrontowani, a nasze wyobrażenie o nim samym, o miłości i przyjaźni, zostaje wystawione na próbę. I wtedy dociera do nas, że życie nie jest jedynie pasmem radości i przyjemności..."
Powieść skłania do wielu przemyśleń i refleksji. Historia Aleksa pokazuje, że tylko od nas samych zależy, jakich dokonujemy wyborów i jak pokierujemy swoim życiem. Warto bowiem rozejrzeć się wokół i docenić to, co mamy (cieszyć się z drobnych rzeczy), a zwłaszcza ludzi, którzy nas otaczają, przychodzą z pomocą i wsparciem. Autor wyraźnie podkreśla, że od przeszłości nie da się uciec. Możemy próbować wypierać to, co niechciane, niewygodne, bolesne, ale i tak w pewnym momencie to do nas wróci.
Fabuła oscyluje wokół dramatu, smutnych wydarzeń i sytuacji. Ale żeby nie było, pojawiają się również te pozytywne momenty. Poza tym książka wywołuje mnóstwo emocji - od zdziwienia, uśmiech, złość, po wzruszenie. Dzięki licznym i zaskakującym zwrotom akcji nie nudziłam się ani przez chwilę.
"Zbyt wiele" to prawdziwa, bolesna, na wskroś przejmująca, ale i dająca nadzieję powieść o walce z przeszłością, sekretach, trudnych wyborach, radzeniu sobie po stracie, podnoszeniu się po upadku i próbie odnalezienia siebie. To książka motywujaca do tego, by nigdy się nie poddawać, by walczyć do końca. To lektura otwierająca oczy na sprawy, o których często nie chcemy myśleć lub widzieć. Polecam, naprawdę warta przeczytania!