Zbyt piękne, by było prawdziwe recenzja

"Zbyt piękne, by było prawdziwe" K. Bromberg to czwarty tom serii "Bezwzględna gra", opowiadającej o perypetiach sióstr Kincade, które walczą o przywrócenie rodzinnej agencji sportowej na szczyt po ciężkich latach. Muszę przyznać, że bardzo lubię książki z tej serii, choć mam wrażenie, że nie są one napisane w równy sposób. Pierwsza część bardzo mi się podobała, ale dwie kolejne już nie przypadły mi tak bardzo do gustu (choć nie były złe), więc przy historii Chase i Gunnera sama nie wiedziałam czego się spodziewać i szczerze mówiąc traciłam już nadzieję, że to będzie coś zachwycającego. Na szczęście okazało się, że ten tom jest naprawdę dobry i napisany na podobnym poziomie co moja ukochana część "Nie zadzieraj z nim".
Tym razem poznajemy historię Chase, która zawsze wydawała mi się tą najbardziej obojętną i opanowaną z sióstr Kincade. Zgrywała chłodną, ale dość szybko okazało się, że w środku jest naprawdę wrażliwą i delikatną kobietą. Jest przekonana, że dzięki pewnemu weteranowi wojennemu ich agencja sportowa sporo zyska, dlatego postanawia go odnaleźć. Jednak, żeby tak się stało, musi udawać kogoś, kim nie jest, aby zyskać zaufanie mieszkańców małego miasteczka, gdzie rzekomo weteran ma się znajdować. W trakcie poszukiwań dziewczyna poznaje jednak pewnego mężczyznę, który budzi w niej dawno uśpione uczucia. Tylko czy wybaczy jej kłamstwo?
Jest to historia pełna tajemnic i niedopowiedzeń. Pomiędzy głównymi bohaterami czuć wyraźną chemię i ogromnie im kibicowałam już od pierwszych stron. Widać, że ich do siebie ciągnie, a to w romansach jest naprawdę istotne. Same postacie także przedstawione są w bardzo ciekawy sposób i szczególnie te fragmenty o przeszłości Gunnera najbardziej mnie intrygowały, bo okazało się, że chłopak w młodości nie miał łatwo. Miło jest również dowiedzieć się tego, co słychać u pozostałych sióstr, które znalazły miłość w poprzednich tomach i tego nam tutaj nie brakuje, bo autorka zadbała o to, żeby pokazać nam jakie relacje łączą siostry Kincade.
O stylu Bromberg chyba nie muszę nic pisać, bo pewnie większość z Was czytała choć jedną jej książkę i wiecie, że autorka pisze lekko i przez kolejne strony aż się płynie.
Jest to historia dla osób, które lubią tajemnice, trudną przeszłość, zranionych przez życie bohaterów, a to wszystko okraszone ładnie opisanymi gorącymi scenami. Mam wrażenie, że pojawia się tutaj motyw friends with benefits i choć nie jestem jego miłośniczką, bo Bromberg wyszło to całkiem nieźle.
Miłośnikom lekkich historii romantycznych zdecydowanie polecam.