Zacznę od razu od tego, że nie dostałam od Hesslera tego, czego się po jego publikacji spodziewałam. Skoro sugeruje się, począwszy od tytułu, a nie podważą nawet w opisie na okładce, iż będziemy mieć do czynienia z reportażami na temat Wschodu (Chin) i Zachodu (USA) to mamy prawo spodziewać się wyraźnego ukazania odmienności kultur. Podkreślenia tego co przeciwstawne, od czego się wywodzi i na koniec do jakich wniosków to nas doprowadza. "Dziwne kamienie" są zaprzeczeniem mojego toku myślenia. Zawierają luźne reportaże, od takich błahostek, na które natchnąć się może przybysz na chwilę zadomowiony w Chinach, jak chęć wyswatania autora, poprzez reporterskie spostrzeżenia na temat społeczności w Kolorado, gdzie wydobywano uran. Teksty niczym nie powiązane z sobą, nawet nie są ułożone wedle dat ich powstawania, w przewadze spisane podczas pobytu w Chinach, w rozpiętości czasowej 12 lat, kiedy to w życiu autora zachodziło mnóstwo zmian. Najbardziej rozczarowujące, iż nie odnajdziemy w tym stosie prawdziwych relacji, jakie zachodzą w obu kulturach, nie będzie też żadnego głosu na koniec, który by powiązał jakość całość. Gdybyśmy zaczęli wyrywać poszczególne teksty, nie byłoby obaw, że kolejny czytelnik nie połapie się w konstrukcji całości.
Peter Hessler ma lekkie pióro i ogólnie sympatycznie wypada na tle innych, często meczących własną osobą, autorów. Jest zatrzymanie się nad zdarzeniem, bądź losem człowieka, przy tym odczuwamy szczerość i autentyczność relacjonującego pisarza. Jednak muszę się przyczepić do tego nie jak, ale co zaproponował w "Dziwnych kamieniach". Nawet pisząc o degustacji szczurów i zapewne celowo umieszczając ów tekst na początku wydania, nie robi to na czytelniku specjalnego wrażenia. Po przeczytaniu większości można dojść do wniosku, że przecież musiał od czegoś zacząć, więc czemu by nie miało być tendencyjnie i przyswajalne od kulinariów? W sumie w artykułach nie ma emocjonalnej gry, wywierania wpływu na czytelnika swoimi odczuciami niechęci bądź zadowolenia, a to w przypadku reportaży liczy się na plus.
W gronie zaprezentowanych tekstów są takie, które mają według mnie więcej do zaoferowania. Będzie to:"Szczyt na plaży" odnoszący się do codzienności społeczności chińskiej oraz zmian gospodarczych. "Pod wodą" skupiający się na przesiedleniach setek Chińczyków w miejscu powstania Zapory Trzech Przełomów. "Uranowe wdowy" przenoszący nas do Kolorado i czasów, gdy wyprodukowano pierwszą bombę atomową, szkicując jednocześnie dzisiejszą atmosferę względem energii jądrowej. W "Chińskim Barbizon" znajdzie się pewne odniesienie do Zachodu, ale widziane oczami Chińczyków i to jak oni postrzegają te część świata dzięki docierających do nich zaledwie fragmentów spod znaku kultury. Natomiast "Na Zachód" zawierający refleksje autora przeprowadzającego się do USA są już konkretnym odbiciem różnic między mentalnym postrzeganiem człowieka Wschodu i Zachodu. Ten przedostatni, niezbyt długi tekst jest namiastką ratującą, jako tako, nieporadnie stworzony zbiór o wszystkim i o niczym, a mający odnosić się do dwóch jakże odmiennych społeczeństw.
To jak pisze Hessler jest na plus, natomiast to w jaki sposób dokonał wyboru swoich artykułów przy jednoczesnym braku ogólnego opracowania podsumowującego niestety, w mojej ocenie nie sprawdził się. Zatem pierwszy kontakt z autorem uważam za niebyt udany, ale właśnie ze względu na sposób pisania, jak i sam ton wypowiedzi wyzbyty osobistych podtekstów, chętnie sięgnę po kolejne publikacje by móc szerzej zapoznać się ze spojrzeniem Hesslera na temat człowieka Wschodu