Klara to młoda dziewczyna, która pracuje w jednej z wrocławskich restauracji, studiując jednocześnie to, z czym wiąże swoją przyszłość - kosmetologię. Doświadczona przez los, twardo stąpa po ziemi, jednak wciąż czegoś jej brakuje. Gdy pewnego dnia wybiera się na imprezę do klubu ze znajomym z pracy, spotyka mężczyznę, którego oczy zapadają jej głęboko w pamięć. Zrządzeniem losu spotyka tajemniczego chłopaka coraz częściej, aż w końcu zaczyna się między nimi tworzyć nić porozumienia, co dla obojga może skończyć się tragicznie. Jednak odrzucając wszystko to, co mówi rozum, Klara słucha głosu uczuć. Czy odda swoje ciało, duszę oraz serce nieznajomemu? Czy podejmie szaloną i skrajnie nieodpowiedzialną decyzję? Jak zmieni się jej życie? Czy będzie potrafiła zamknąć sprawiające ból rozdziały z przeszłości?
"Straciłam wszystko, co ważne. Straciłam również siebie. Część mnie odeszła raz na zawsze."
"Zatrute serca" jest drugą powieścią w dorobku Angeliki Ślusarczyk. Doskonale pamiętam jej debiut "Naucz się beze mnie żyć", którą bardzo pozytywnie odebrałam. Nie inaczej było i tym razem. Choć przyznam, iż początkowo spodziewałam się jakiegoś słodkiego romansu. Ale o dziwo nic z tych rzeczy nie miało tu miejsca. Autorka doszczętnie zaskoczyła mnie tą historią.
To, na co zwróciłam szczególną uwagę były relacje Klary z ojcem i macochą oraz trzech mężczyzn w jej życiu - Tomka, Marcela i Łukasza. Dziewczyna nie miała lekko, musiała zmierzyć się z wieloma problemami i rozterkami. Jednak Klara tak łatwo się nie poddaje. Obserwujemy jak wydarzenia kształtują jej charakter, jak z czasem staje się coraz bardziej silniejszą kobietą.
"Udajesz twardą, niedostępną, silną. A tak naprawdę jesteś słaba. Krucha jak lód. Odsłaniasz swoje prawdziwe oblicze tylko pod osłoną nocy. Gdy nikt cię nie widzi. Gdy nikt nie może udokumentować twojej słabości."
Autorka umiejętnie pokierowała losami bohaterów. Działo się tyle, że w kilku miejscach zmuszona byłam do chwilowego przystanku, by przetrawić to, co przeczytałam. Finał zaś zastanowi totalne zaskoczenie, a nawet szok, nie tylko dla czytelnika, ale i samych bohaterów.
Podobała mi się kreacja bohaterów. To postaci niejednoznaczni. Tu nie ma tak do końca złych (no może poza macochą Klary) czy dobrych ludzi. Tak jak i my, tak i oni posiadają zarówno wady, jak i zalety, popełniają błędy, podejmują niewłaściwe decyzje. Dzięki temu wydają się być nam tak bliscy, możemy bez problemu się z nimi utożsamić. Bardzo szybko wsiąknęłam w ich codzienność. Wraz z nimi odczuwałam radość, smutek, złość, współczucie.Z kolei naprzemienna narracja pozwala nam ich jeszcze lepiej poznać.Emocje towarzyszyły mi od pierwszej do ostatniej strony.
"Strata. Jedno słowo rozumiane na milion sposobów. Ja jednak odczuwałam stratę w sposób najdotkliwszy. Gdy spełniłam swoje marzenie, od razu je utraciłam. Mój świat zawalił się, runął jak domek z kart. W najmniej oczekiwanym momencie."
Najwięcej krwi napsuła mi macocha Klary Katarzyna. Tej kobiety po prostu nie sposób polubić, choćbyśmy nie wiem jak się starali. To, jak traktuje dziewczynę, i to jej wyrachowanie, zepsucie, intrygi... nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć zamierzony cel. Czy to się jej uda? A może ktoś jej w tym przeszkodzi? Musicie sprawdzić sami.
Wątek miłosny z całą pewnością nie należy do oklepanych. Relacja Klary i Łukasza zbudowana jest na wyjątkowej bliskości i zaangażowaniu. Jednak jak pokazuje życie, nie zawsze jest tak, jak byśmy sobie to wymarzyli. Para będzie musiała zmierzyć się z czyhającym na nich niebezpieczeństwem...
''Oboje, wstrzymując oddech, patrzyli prosto przed siebie, sparaliżowani nie tylko strachem, ale głównie emocjami, które były tak silne, że wydawały się wręcz niebezpieczne. Tak wysoki ich poziom nigdy nie prowadził do niczego dobrego.''
Nie mniej istotnym wątkiem jest ukazanie wartości przyjaźni. To uczucie, o które trzeba dbać codziennie. Nie można zaniechać kontaktu z drugim człowiekiem, warto znaleźć choć chwilę, by podtrzymać tę relację, gdyż raz zawiedzione zaufanie trudno potem odzyskać.
Ta historia daje nam do zrozumienia, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Przypomina byśmy cieszyli się z otaczających nas drobnych rzeczy, a przede wszystkim doceniali obecność drugiego człowieka.
Powieść zaskoczyła mnie nie tylko sytuacjami i wydarzeniami, ale głównie realizmem. To wszystko mogłoby mieć odzwierciedlenie w rzeczywistości. Całość napisana została przystępnym w odbiorze językiem i stylem, ale pod przykrywką tej lekkości skrywa się drugie wartościowe dno, które zmusza do wielu refleksji i przemyśleń.
"Zatrute serca" to głęboko poruszająca, wręcz tragiczna powieść o utraconej przyjaźni, poczuciu straty, trudnych relacjach rodzinnych, niewłaściwych wyborach, słabościach i pragnieniach, niepewności, wyrzutach sumienia, próbie naprawienia błędów, nadziei na lepsze jutro. To książka przypominająca o tym, jak ważne jest dbanie o przyjaźń i miłość. Cóż więcej mogę jeszcze dodać? Brawo, brawo i jeszcze raz brawo! Takie właśnie książki chcę czytać. Totalne zaskoczenie! A już tak na marginesie dodam, iż bardzo chciałabym kontynuację...