Jedna z popularnych teorii możliwego końca świata zakłada, iż doprowadzi do niego konflikt ludzi z nowoczesną technologią - rozumną SI. Powstało na ten temat wiele książek, filmów i seriali, które z lepszym lub większym powodzeniem obrazowały ów tragiczny los ludzkości. Po temat ten sięgnął również Clay McLeod Chapman, tworząc klimatyczną, komiksową opowieść science fiction pt. „Geneza”, która ukazała się właśnie w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Kultura Gniewu.
Świat uległ zagładzie, ludzkość wymarła, a kontrolę nad planetą przejęła superinteligentna, sztuczna świadomość - prawie... Oto bowiem żyje w tym miejscu niezwykła para - Adams i Chloe, człowiek i android. To właśnie oni starają się nie tylko przetrwać i uciekać przed mechanicznymi prześladowcami, ale też i uratować ludzkość. Choć ten plan wydaje się być naiwną mrzonką, oto pojawia się zaskakująca szansa na to, by zamienić go w realny cud...
Historia ta wpisuje się w rzeczy samej w ramy literackiego post apo, aczkolwiek czyni to w niezwykle zaskakujący i w mej ocenie bardzo ambitny sposób. Owszem, mamy tu przygodę, walkę, ucieczki i pościgi..., ale najważniejszym motywem tej opowieści wydaje się pytanie o wyższość złożonych algorytmów sztucznego jestestwa, nade siłę i potęgę ludzkich odczuć - z miłością na czele. I choć wydaje się ono brzmieć naiwnie, to uwierzcie mi, że pod koniec lektury tego tytułu, tak już nie będzie...
Scenariusz komiksu jawi się niezwykle interesująco, pomysłowo i inteligentnie, gdy oto za sprawą swoistego prologu poznajemy ten świat, parę głównych bohaterów i ich codzienność, a następnie odbywamy u ich boku długą i niebezpieczną podróż, której celem jest nowy początek. Tę znaczą wielkie przygody, walka, poznawanie sekretów tego mrocznego miejsca, ale też i odkrywanie tajemnic przeszłości Adamsa i Chloe, które odegrają bardzo wielką rolę w tym układzie przyszłych wypadków. Na końcu mamy zaś mocny, zaskakujący i bardzo symboliczny finał, przy którym to kto wie, być może nie jeden z nas uroni łzę...
Wielkie słowa uznania należą się tu za stworzenie niezwykle dusznego, przerażającego i smutnego obrazu upadłego świata, który zachwyca nas chociażby swoją technologiczną postacią, ale też i porusza dogłębnie pustką i samotnością, jaka wypełnia jego każdy fragment. A w nim żyje para głównych bohaterów - Adams i Chloe, którzy także stanowią jego ważny, a być może i najważniejszy element. Oboje są twardzi, zdeterminowani w swym działaniu i zarazem niezwykle charakterni - co w przypadku jego wydaje się być czymś naturalnym, ale u niej - już zaskakuje. Lubimy ich, poznajemy, ale też i oceniamy za to, czego dokonali, lub czego zaniechali. I to właśnie obraz tego świata i kreacje pary bohaterów sprawiają, że wierzymy w tę opowieść i dajemy się jej porwać bez reszty.
Artyzmem należy nazwać ilustracyjne oblicze tego tytułu, które stworzył doświadczony i ceniony twórca - Jakub Rebelka. Otóż oddał on tu w nasze ręce niezwykle charakterystyczne dla siebie, bardzo malownicze i zarazem pociągnięte dość surową kreską, rysunki. Cechuje je przede wszystkim ciekawe połączenie owej surowości kreski z bogactwem barw i kolorów, które jawi się tu naprawdę dobrze i okazale. Najważniejszym na tym polu wydaje się być jednak klimat tych kadrów, które właśnie za pomocą kolorów i kształtów oddają sobą smutek tego świat, ale też i pojawiającą się gdzieś w oddali, nadzieję...
W czym tkwi tajemnica wielkości tego komiksu? Z pewnością w dużej mierze w dosyć odkrywczym koncepcie na uchwycenie tematu post apo, jakości scenariusza oraz ilustratorskim pięknie. Jednakże najważniejszym elementem wydaje się być tu inteligentne, dojrzałe i emocjonalne spojrzenie na konflikt człowieka z maszyną, który znów zaskakuje nas swoim przebiegiem, możliwością ewoluowania oraz szansą na swoiste negocjacje, co dla mnie jest czymś absolutnie nowym na polu literatury.
Tak, komiks ten jest czytadłem, gdyż jeśli już go otworzymy i prześledzimy kilka pierwszych stron, to nie możemy i nie chcemy przerywać tej lektury. Jest to zasługą dobrze opowiedzianej, wielowymiarowej i inteligentnej relacji, która niejednokrotnie nas zaskakuje, porusza oraz nieustannie intryguje tym, jak potoczą się dalsze losy Adamsa i Chloe. I można porównać tę lekturę do filmowego seansu, gdyż zarówno fabularna, jak i przede wszystkim ilustracyjna wymowa komiksu, mają w sobie coś z pasjonującego filmu. Oczywiście jest to raczej propozycja dla miłośników fantastyki, aczkolwiek jeśli ktoś kocha wszystko to, co ludzkie, to również i on może śmiało sięgnąć po ten tytuł.
Komiksowa opowieść pt. „Geneza”, to bez wątpienia jedna z najciekawszych odsłon post apokaliptycznego science fiction, jakie mogliśmy poznać na przestrzeni nawet ostatnich kilku lat – tak na polu komiksu, jak i całej literatury. To znakomity pomysł, jego jeszcze lepsze przełożenie na karty komiksu oraz wielkie emocje, które pozostają z nami na bardzo długi czas. Tym samym pozostaje mi tylko zachęcić was do sięgnięcia po ten tytuł – polecam, naprawdę warto.