Kiedy wydawnictwo Zwierciadło zaproponowało mi ,,Damę do towarzystwa" do recenzji, od razu się zgodziłam, za egzemplarz oczywiście dziękuję ❤️
W ostatnich dniach dzięki Katarzynie Drogiej udałam się w przeszłość i to cofnęłam się w czasie o 120 lat. Najpierw urzekła mnie piękna i delikatna okładka, potem sam opis wydawcy. Generalnie czytam kryminały, choć w ostatnim czasie otwieram się na inne gatunki. Dlatego zaintrygowała mnie ta historia. Byłam ciekawa jak autorka pokaże świat na przełomie XIX i XX wieku. Zawsze lubiłam oglądać filmy kostiumowe i czytać o tych odległych czasach. A o czym jest ,,Dama do towarzystwa"? O sile kobiet, o ich miłości do swoich mężów i dzieci, one były w stanie wiele zrobić i znieść dla ich dobra i szczęścia, nawet kosztem swojej reputacji.
Mamy schyłek XIX wieku. Poznajemy Konstancję Korczycową, która po śmierci męża postanawia zmienić otoczenie. Przyjmuje posadę damy do towarzystwa Pauliny Lutosławskiej, właścicielki i dziedziczki dworu w Drozdowie. Paulina zarządza ogromnym, rodzinnym majątkiem i jest matką sześciu synów, dla których jest drogowskazem życiowym. Bowiem nic nie może wydarzyć się w ich życiu bez jej aprobaty.
Konstancja wchodzi w rodzinę, gdzie rządzi twardą ręką kobieta. Z resztą synowe dziedziczki Pauliny też są silnymi kobietami, które dążą do realizacji swoich celów wbrew tradycjom i obyczajom. Często Konstancja była świadkiem kiedy Sofityna, Maria czy Izabela walczyły o swoje przekonania, nie zważając na to co powiedzą inni. Konstancja przebywając z nimi także nauczyła się walczyć o siebie, chociaż trochę bardziej brała pod uwagę co wypada kobiecie a czego nie.
Nie zapominajmy o synach Pauliny Lutosławskiej, bo to także byli mężczyźni, którzy nie byli obojętni historii. Byli bohaterami, muzykami, sławnymi inżynierami i budowniczymi. Jednak to kobiety były siłą napędową tej rodziny, siłą która sprawiła, że dwór w Drozdowie po dziś dzień stoi i zachwyca swoim wyglądem.
Książka jest piękna i fascynująca. Nie potrafiłam jej jednak czytać szybko. Musiałam skupić się na tym co czytam, bo książka napisana jest w stylu w jakim rozmawiano u schyłku XIX wieku. Ten język jest inny od współczesnego, momentami wyrażenia czy słowa brzmiały obco i musiałam się zastanowić nad ich znaczeniem. Poza tym Kasia Droga zabiera nas do Drozdowa, gdzie pokazuje nam życie ludzi w czasach, kiedy kobieta miała jedynie być, można powiedzieć ozdobą męża i zajmować się przede wszystkim swoimi dziećmi. Praca spadała na męskie barki, to mężczyźni mieli za zadanie utrzymać swoje żony i dzieci. Kasia pokazała nam, że jednak zdarzały się w tamtych czasach zaradne kobiety, które potrafiły pracować na przekór ogólnie przyjętych obyczajów.
Fascynowały mnie opisy nie tylko obyczajów, ale także strojów, tego jak wyglądała dieta. Czytając jesteśmy świadkami jak w życie wprowadzane są rzeczy, bez których dziś nie potrafimy żyć. Mówię tu o elektryczności, bieżącej wodzie w kranie czy toalecie. Wtedy tych udogodnień nie było, ludzie dopiero odkrywali to wszystko i stopniowo wprowadzali w życie. Szczerze to nie wyobrażam sobie życia bez prądu, wody czy toalety. Dziś to nie możliwe, a wtedy było normalnością.
Zagłębiając się w książkę jesteśmy świadkami historycznych wydarzeń, bo książka kończy się na pierwszej wojnie światowej. Kasia pokazuje jak wyglądały realia życia w tych trudnych czasach, o ucieczce całej rodziny z Drozdowa, o tragedii jaka spotkała tą rodzinę.
Najbardziej fascynujące jest to, że rodzina Lutosławskich żyła kiedyś, a w dworku w Drozdowie jest dziś już muzeum. Nie znalazłam żadnych informacji o tym czy potomkowie tej rodziny żyją dziś, ale znalazłam kilka autentycznych fotografii naszych bohaterów z przed lat.
Cóż mogę Wam jeszcze napisać, tylko tyle, że zachęcam Was do tej książki, jest piękna i fascynująca. Już wiemy, że to pierwszy tom serii i już nie mogę się doczekać drugiego tomu, żeby poznać losy kolejnych pokoleń Lutosławskich.
Polecam