Morderca na plebanii recenzja

Karolina Morawiecka po raz kolejny zaprasza nas do swojego nietuzinkowego świata kryminału z przymrużeniem oka. W „Mordercy na plebanii” spotykamy dobrze znaną z wcześniejszej powieści, „Śledztwo od kuchni”, wdowę po aptekarzu – Karolinę Morawiecką. Tak, dobrze czytacie – autorka uczyniła swoją imienniczkę główną bohaterką, co nadaje książce osobliwego uroku i wprowadza element gry z czytelnikiem.

Fabuła rozgrywa się w spokojnym miasteczku Wielmoża, które – jak to często bywa w takich historiach – wcale nie jest tak ciche, jak się wydaje. Gdy umiera starsza parafianka, nikt nie podejrzewa niczego nadzwyczajnego. Ot, śmierć z przyczyn naturalnych. Jednak Karolina, obdarzona nadzwyczajną intuicją i wyjątkowym zmysłem obserwacji, dostrzega w tej tragedii coś więcej. Z pomocą zakonnicy, swojego psa i ogromnej wiedzy o literaturze i sztuce kulinarnej, zaczyna śledztwo, które zaprowadzi ją do zbrodni sprzed lat oraz ujawni zaskakujące powiązania między pozornie niezwiązanymi wydarzeniami.

Styl Morawieckiej jest lekki, ironiczny i pełen dystansu. Autorka zgrabnie balansuje między klasycznym kryminałem a komedią obyczajową. Nie brakuje tu humoru, lokalnego kolorytu i smakowitych opisów potraw – co sprawia, że lektura jest nie tylko intrygująca, ale i bardzo apetyczna. Sama bohaterka to połączenie panny Marple z Maigret'em i Magdą Gessler – nieco ekscentryczna, bardzo bystra i nie do zatrzymania, gdy tylko wyczuje zbrodnię.

Morderca na plebanii to powieść, która nie sili się na mroczny, psychologiczny thriller, ale raczej oddaje hołd klasycznym kryminałom w stylu Agathy Christie – z trupem w kościele, plotkami w tle i starszą panią, która wie więcej niż policja. Narracja prowadzona jest sprawnie, dialogi są żywe, a akcja płynie w odpowiednim tempie, z kilkoma zwrotami, które skutecznie przykuwają uwagę czytelnika.

Na uwagę zasługuje też konstrukcja książki – cztery sprawy, pięć ciał, dwie detektywki i jeden morderca – brzmi jak przepis na zagadkę idealną, i faktycznie, Morawiecka sprawnie splata wszystkie wątki, prowadząc do zaskakującego, choć logicznego finału.

Książka spodoba się szczególnie tym, którzy cenią sobie ciepłe, nieco sielankowe kryminały z barwnymi postaciami i poczuciem humoru. To idealna lektura na jesienny wieczór z kubkiem herbaty – nie straszy, ale wciąga, nie epatuje brutalnością, ale dostarcza intelektualnej rozrywki.

Podsumowując, „Morderca na plebanii” to sympatyczna, zabawna i lekko przewrotna opowieść detektywistyczna, która sprawdzi się jako lekka, acz niegłupia rozrywka. Karolina Morawiecka stworzyła świat, do którego chce się wracać – nie tylko po to, by rozwiązywać kolejne zagadki, ale by znów spotkać się z bohaterką, która wie, że czasem najlepszym tropem może być… zapach sernika.