Gaute Heivoll jest cenionym w Norwegii pisarzem, w którego dorobku można znaleźć około dziewięciu książek, z czego dwie zostały wydane w Polsce. Wcześniej o nim nie słyszałam, więc przy okazji lipcowej Trójki E-pik postanowiłam zapoznać się z jego powieścią "Zanim spłonę". Według informacji zawartych na okładce, prawa do wydania zostały sprzedane w szesnastu krajach, a oprócz tego czytelnika kusi wiadomość, że lektura może być odebrana zarówno jako thriller, jak i psychologiczne studium szaleństwa. Nic tylko czytać i się zachwycać.
"Zanim spłonę" to oparta na faktach powieść opowiadająca o serii podpaleń w spokojnym norweskim miasteczku Finsland, które miały miejsce w 1978 roku. Dane te mają duże znaczenie, ponieważ w tej samej miejscowości, w trakcie opisywanych wydarzeń na świat przychodzi autor książki. I w ten oto sposób podczas lektury jesteśmy świadkami przeplatania się losów Gaute Heivoll'a z wydarzeniami związanymi z grasującym podpalaczem.
Pierwsze podpalenia mają miejsce na początku maja, a ich celem są znajdujące się na uboczach nieużywane budynki gospodarcze. Nikt nie przywiązuje do nich większej wagi, mimo iż jest to niezwykłe zjawisko w spokojnym Finsland. Jednak każdy kolejny pożar powoduje sytuację, w której mieszkańców ogarnia lęk i panika. Kiedy piroman zaczyna sobie coraz śmielej poczynać, a ogień trawi domy, mieszkańcy przestają sypiać, pilnując swoich posiadłości. Kulminacyjnymi zdarzeniami są dwa pożary domów mieszkalnych, w wyniku których nieomal ginie czworo starszych ludzi.
Tej książki za nic nie zakwalifikowałabym jako thriller, nie ma w niej praktycznie żadnych zwrotów akcji. Tak naprawdę niemal od pierwszych stron wiemy kim jest piroman, i tylko śledzimy losy mieszkańców. Do końca także nie wiemy ile w opowieści jest prawdy, do której dotarł autor podczas rozmów z żyjącymi i pamiętającymi te wydarzenia osobami, a ile to wkład jego wyobraźni.
Zastosowany zabieg dwóch wątków pozornie ze sobą nie związanych byłby na pewno bardzo interesujący, gdyby w zakończeniu został on spójnie i ciekawie wyprowadzony, a tego mi zabrakło. W pewnym momencie pojawia się nawet trzeci wątek, związany z nieżyjącym synem państwa Vatneli, których życie było zagrożone podczas jednego z ostatnich pożarów. Ale też nie doczekałam się powiązania z pozostałymi wydarzeniami. Być może ja nie potrafię odnaleźć w tej historii iskry, która by mnie zachwyciła.
Generalnie książka jest napisana w bardzo przystępny sposób, jedyną rzeczą która mnie to trochę męczyła to norweskie nazwy własne. Nie jestem w stanie, ich spamiętać, zarówno mniej ważni bohaterowie, którzy się przewijali na stronach powieści, jak i miejscowości oraz ulice umykały mi i mieszały się ze sobą.
Na zakończenie muszę stwierdzić, że ta książka to jednak nie dla mnie przeznaczona jest. Ani to thriller, studium psychologiczne też nie bardzo – czytałam o wiele lepiej napisane książki, a w tej czegoś mi brakowało. Być może innym czytelnikom bardziej przypadnie do gustu aniżeli mi.
Ocena: 3/6