W życiu każdego rodzica prędzej czy później przychodzi taki czas kiedy jego nastoletnie dziecko wchodzi w okres negowania rzeczywistości, buntu przeciwko dorosłym w ogóle a nauczycielom i szkole w szczególe. Nie ma chyba takiego nastolatka, który przynajmniej raz nie postanawiał rzucać szkoły, na co jego rodzice reagowali albo kosmiczną awanturą albo nie zwracali uwagi na, ich zdaniem, idiotyczne pomysły i postanawiali je przeczekać.
David Gilmour to kanadyjski pisarz i dziennikarz telewizyjny zajmujący się krytyką filmową. Jest on również ojcem Jessego, który w wieku 16 lat ma już dosyć szkolnej edukacji. Ojciec zgadza się na porzucenie szkoły, ale stawia synowi pewne warunki - otóż zamiast w lekcjach Jesse będzie uczestniczył w swego rodzaju domowym klubie filmowym. W każdym tygodniu obejrzą trzy filmy wybrane przez Davida. I tak zaczyna się wspólna filmowa przygoda obydwu Gilmourów - Jesse początkowo nieufny dosyć szybko wciąga się w filmowy świat, a jego ojciec oglądając znane sobie dzieła w towarzystwie syna zauważa w nich nowe odniesienia.
Oglądane filmy są bardzo różnorodne - produkcje niszowe przeplatają sie z kinowymi hitami, francuska Nowa Fala z kinem japońskim, filmu z lat 40-tych z najnowszymi dziełami. Każdą projekcję David poprzedza krótkim wprowadzeniem - o reżyserze, aktorach, scenariuszu czy szczególnie istotnych scenach. Zdarza się, że oglądają jakiś kiepski film tylko dlatego, że jest w nim tylko jedno ciekawe lub nowatorskie kilkusekundowe ujęcie.
Muszę powiedzieć, że początkowo pomysł Davida wprawił mnie w konsternację. Chyba doszła do głosu moja belferska dusza, która uważa, że szkolne wykształcenie jest najważniejsze i rodzice są od tego aby nie pozwolić młodzieży zniszczyć sobie życia... Jednak w miarę lektury zaczęło do mnie docierać, że David pozwolił Jessemu dorosnąć i samemu podjąć decyzję co zrobi ze swoim życiem. Uwierzył w inteligencję syna i nie pomylił się. Jesse z oglądanych filmów wyniósł więcej wiedzy o życiu niż mogłaby mu dać najlepsza nawet szkoła.
Aby układ zadziałał, pomiędzy ojcem a synem musiało zaistnieć ogromne zaufanie. David nie stawiał przed synem jakichś szczególnych wymagań. Poza trzema seansami w tygodniu dał mu tylko jeden warunek - brak jakichkolwiek narkotyków. W wypadku złamania tego punktu układ tracił ważność.
Nie zabrania natomiast synowi palenia papierosów i picia alkoholu, co więcej w czasie seansów razem z Jessem popija piwo a wieczorami siedzą na ganku paląc i rozmawiając.
Takie zachowanie ojca wobec nastoletniego syna dla wielu z nas jest nie do przyjęcia. Mówiąc szczerze i mnie nieco razi, ale z drugiej strony mam wrażenie, że dla Jessego zachowanie ojca było dowodem, że ten traktuje go jak dorosłego, a co za tym idzie chłopak starał się udowodnić, że faktycznie jego dojrzałość to nie tylko piwo i papierosy...
Jako, że moje dziecko ma dopiero siedem lat, to blaski i cienie okresu dojrzewania dopiero przede mną. Mam nadzieję, że nie będę musiała rozwiązywać takich problemów jak David, tym bardziej, że nasz system oświaty nie jest tak liberalny jak kanadyjski. Ale gdyby mój Piotrek w pewnej chwili postanowił nieodwołalnie porzucić szkołę to nie wiem co mogłabym mu zaproponować w zamian...
Pozostaje liczyć na to, że będzie lubił książki, nieważne czy papierowe czy elektroniczne, bo wtedy będzie między nami jakaś płaszczyzna porozumienia.