Wiele wody upłynęło od ostatniego thrillera, jaki miałam okazję czytać. Z tego też powodu, po wyposzczeniu od mojego ulubionego gatunku z niemałą przyjemnością sięgnęłam po najnowszą książkę autora wielu bestsellerów, które - choć goszczą na mojej półce - nie miały okazji zniknąć z niechlubnego stosu hańby. Po lekturze "W błogiej nieświadomości" wcześniejsze pozycje autora wędrują na sam początek stosu. JP Delaney sprzedał mi spory kawałek emocjonalnej degustacji. Tylu skrajnych uczuć popędzanych poczuciem nieokreślonego niepokoju nie czułam już dawno; przede wszystkim autor uderza w czułą i czasami zbyt mocno przewrażliwioną matczyną, rodzicielską strunę, ponieważ - gdyby okroić zarys fabuły do kilku słów - zasadniczo wystarczają dwa, czyli "zamiana dzieci". Brzmi zbyt trywialnie, a jednocześnie nierealnie i ktoś mógłby zarzucić ułańską fantazję autorowi; ten jednak w bardzo ciekawym stylu przedstawia sytuację dwóch skrajnie różnych rodzin reprezentujących odmienne metody wychowawcze czy stosunek do spraw codziennych. Wspólny mianownik, czyli dzieci - bo one tutaj grają najistotniejszą rolę i to ich dobro w głównej mierze powinno stać na pierwszym miejscu (w tym momencie pojawia się jedyny minus, czyli zbyt skromne skupienie się na fakcie dziecka obok, dziecka jako podmiotu a nie jako przedmiotu) przywołują w umyśle czytelnika dobrze znaną przypowieść o królu Salomonie, którego skonfliktowane matki poprosiły o rozstrzygnięcie sporu względem malucha.
Podczas lektury "W błogiej nieświadomości" czytelnik ma zadanie, pewnego rodzaju rolę do spełnienia, a mianowicie musi sam odpowiedzieć sobie na pytanie, czy właściwym rodzicem jest ten kto urodził, czy ten kto wychował? Możnaby pokusić się o przytoczenie innych dylematów moralnych, które wynikają z treści książki, ale pozostawię tę przyjemność do odkrycia innym.
Bardzo podoba mi się sposób naprowadzenia na drażliwe problemy, rozwinięcie niełatwych dylematów i w końcu bardzo dopracowana, spójna a jednocześnie interesująca fabuła książki. W moim przypadku to powiew świeżości gatunkowej oraz thriller, od którego trudno mi było się oderwać, a tego właśnie oczekuję od dobrych książek, czyli zatracenia się w nich bez reszty. Coś innego, nietypowego, lekko przedstawiony ciężki temat, a do tego zestawienie rodzicielstwa (zarówno tego czystego i nieskazitelnego, jak i tego nie idealnego, lecz niepoddajacego się w walce o poprawę) z elementami thrillera.