Główną bohaterką książki jest Faustyna Świt, młoda dziewczyna, która miłośnikom Lucy Maud Montgomery od razu skojarzy się z Anią Shirley (w samej historii dość często występują nawiązania do Zielonego Wzgórza). Dla tych natomiast, którzy (tak jak ja) Ani nigdy nie czytali trzeba powiedzieć, że dziewczyna jest wielką marzycielką, uwielbiającą język polski i swoich przyjaciół. Podczas rozpoczęcia drugiego roku nauki w sercowskim liceum poznaje Józka Irysowskiego – nowego ucznia. To spotkanie jest początkiem pięknej znajomości między tą dwójką…
Borze szumiący, jak ta książka jest pięknie napisana. Dawno nie miałam okazji przeczytać czegoś tak cudownego. Klimat powieści jest bardzo oryginalny, a zarazem zwyczajny. Sercowo zapada w pamięć, aż tak, że chciałoby się zwiedzić miejscowość śladami naszej dwójki – wpaść nad rzekę czy zobaczyć kapliczkę, przed którą obowiązuje absolutny zakaz całowania się.
Mimo, że książka skupia się dość mocno na młodzieńczych uczuciach, wierze czy motywie nawrócenia, to nie oznacza to, że jest nudna. Po kilku rozdziałach przy których można się rozmarzyć, następuję niespodziewany zwrot akcji.
Uwielbiam bohaterów tej książki – za to jak bardzo są skomplikowani. Każdy z nich popełnia większe i mniejsze błędy, ale historia stara się wyjaśnić, dlaczego tak się stało. Zaczynając od Faustyny, której myśli i przeżycia bardzo mocno na mnie wpłynęły. Jestem oczarowana tą dziewczyną. O Józefie mogłabym napisać cały esej - o tym, jak bardzo skradł moje serce, bo już przy kilku wypowiedziach tego chłopaka można stracić dla niego głowę. Mamy jeszcze Wiolę, uwikłaną w skomplikowaną relację uczuciową, w której ciężko wskazać co jest białe a co czarne, bo możliwość poznania uczuć bohaterów sprawia, że wybór jest praktycznie niemożliwy. Oprócz wyżej wymienionej trójki, są jeszcze inni uczniowie, którzy.. trochę zbłądzili, jednak książka stara się opowiedzieć ich historię.
Od kilku dni nie mogę przestać o niej myśleć i bardzo żałuje, że dopiero teraz dane było mi ją poznać, gdyż historia Faustyny i Józefa ma w sobie wiele piękna i przekazu – a na pewno dla mnie. Mimo dość obszernych i kwiecistych opisów czytanie jej było czystą przyjemnością, a zakończenie sprawia, że tom drugi jest bardzo potrzebny. I na sam koniec, pragnę powiedzieć, że ta książka nie jest dobra – ona jest anielska, bo „dobra” brzmi zbyt pospolicie.