„Zagubiony w Chinach” to relacja mężczyzny, który postanowił bez znajomości języka i kultury zrozumieć Państwo Środka w trakcie kilkumiesięcznej podróży. O, przepraszam. Nie tak całkiem bez znajomości. Warto wspomnieć o jego lekcjach języka nabytych z „Chińskiego dla idiotów”.
Przebył tysiące kilometrów, żeby zagłębić się w różne środowiska, od Pekinu po Tybet czy pustynię Gobi.
Odniosłam wrażenie, że to książka anty-chińska. Autor z jednej strony zachwyca się mieszkańcami Tybetu i górą Tai Shan, z drugiej zaś krytykuje niemal wszystko co napotka na swej drodze, począwszy od powietrza, po gospodarkę, politykę, kulturę, bary, jedzenie, kolejki etc. Niektóre uwagi są jak najbardziej słuszne i prawdziwe, aczkolwiek większość została mocno podkolorowana i na pewno nie jest to obiektywny opis współczesnych Chin.
Jednak Maartenowi trzeba przyznać, że mimo wszystko dokonał wielu trafnych spostrzeżeń, przez co książka zyskała na wartości- istotne informację dotyczące współczesnego życia, mentalności mieszkańców Państwa Środka. Ponadto wiele wiadomości z historii, które opowiedziane specyficznym dla autora językiem stały się zadziwiająco przystępne.
No właśnie, język. Prosty, momentami wulgarny, ale jaki zabawny. Niektóre uwagi wywołały u mnie uśmiech, lub wręcz chichot a do niektórych cofałam się o kilka stron, tylko po to, żeby kolejny raz przeczytać te dwa, trzy zdania. Reakcja taka sama jak za pierwszym razem. Śmiech. Styl „Zagubionego…” oceniam na plus. Duży plus. Cały urok tej książki to specyficzny humor autora, który mnie osobiście przypadł do gustu. Opowieści i anegdoty dużo na tym zyskały.
„-Nie ma potrzeby przepraszać- stwierdziłem, usiłując wyobrazić sobie Amerykanina przepraszającego za swój słaby mandaryński skonfundowanego chińskiego turystę w Nowym Jorku.”
Znaczna część miejskich opisów skłania się do prób opisania gospodarki i sposobów Chin na przeobrażenie się w potęgę trzymającą w ryzach resztę świata.
„Jeśli istnieje jakakolwiek nisza na rynku, Chińczycy od razu ją zapełniają. Potrzebujesz bardzo starych drzwi, nie ma problemu, zrobią dla ciebie stare drzwi. Dobra jakość. Nowiutkie stare drzwi. Specjalna cena dla ciebie.”
Wrażenia po przeczytaniu? Idące w stronę pozytywnych. Ubawiłam się podczas lektury, dowiedziałam się czegoś nowego, potwierdziłam niektóre przypuszczenia wysnute na bazie wiadomości i reportaży. Minusem jest wulgarność wypowiedzi, mimo że nie było ich aż tak dużo oraz widoczna subiektywność i przejaskrawienie.
Nie można na bazie tej książki wyrobić sobie opinii o Państwie Środka, bo jej głównym celem, może nawet nieświadomym, jest krytyka. Opisy, których nie można się spodziewać w przewodnikach i folderach (mam na myśli na przykład pozorny brak kultury, targowanie się, stosunek do obcokrajowców i skandaliczne zanieczyszczenia na każdym kroku) to tylko fragment zawiłych struktur tego jakże interesującego kraju. Jakby nie było, dobrze też przeczytać opinię od takiej strony i z punktu widzenia samotnego zagubionego turysty.
Polecam wszystkim zainteresowanym odmiennością kultur i podróżami innymi niż wycieczki znalezione w folderach, natomiast Ci, którzy szukają naprawdę obiektywnego i rzetelnego opisu proszeni są o rozejrzenie się za inną pozycją.