"Zagubione szczęście" to powieść dla wszystkich i w pewnym sensie o wszystkich. To historia o człowieku, jego pragnieniach, marzeniach, tęsknotach i uczuciach, o tym jak każdy kreuje swoje życie, czego potrzebujemy do szczęścia i dlaczego czasami tak trudno jest zmienić swoją teraźniejszość na lepszą, mimo, że dokładnie wiemy co jest w niej złe.
Autorem jest Tom Winter, z którym zapoznałam się po raz pierwszy właśnie przy okazji tej książki. To brytyjski pisarz na stałe mieszkający w Berlinie. Jego debiutem i chyba najbardziej znaną powieścią jest "Lost&Found". W tym roku ma się ukazać kolejna powieść.
Główną bohaterką "Zagubionego szczęścia" jest Carol. To kobieta o wydawałoby się poukładanym życiu. Ma rodzinę, dom, pracę, po prostu zwykłą codzienność. Jednak sama o sobie nie może powiedzieć, że jest spełnione czy szczęśliwa. Jej dom jest w pewnym sensie jej więzieniem, w którym sama się zamknęła. Również relacje rodzinne pozostawiają wiele do życzenia. Właściwie wszyscy domownicy żyją obok siebie. Carol nie może znaleźć porozumienia ze swoją córką, nastoletnią buntowniczką, a jej mąż nie jest jej oparciem w tej sprawie. Ich małżeństwo nie jest udane, nie ma w nim wsparcia i zrozumienia, to wszystko sprawia, że kobieta nie widzi żadnej nadziei na lepszą przyszłość, uważa, że nic dobrego nie wydarzy się już w jej życiu. Nie ma powiernika, któremu mogłaby się wyżalić, postanawia więc wylewać swe żale w listach, które regularnie pisze i niezaadresowane wrzuca do skrzynki. Jest pewna, że lądują na śmietniku, jednak okazuje się, że jest ktoś, kto odbiera i czyta je wszystkie. To Albert, pracownik poczty ze skomplikowaną przeszłością i równie trudną teraźniejszością. Podobnie jak Carol, on również nie jest zadowolony ze swojego życia. Jego zadaniem jest odbieranie niezaadresowanych przesyłek i choć mógłby je wyrzucać, Albert czyta wszystkie listy kobiety i odkrywa, jak wiele emocji one wywołują, przywołują też wspomnienia, które nie zawsze są mile widziane.
Książka Wintera jest wspaniałą powieścią, która budzi mieszane uczucia. Z jednej strony Carol i Albert są postaciami wzruszającymi, wywołującymi współczucie, z drugiej sprawiają, że nie sposób się nie denerwować ich biernością, tym jak łatwo się poddają i kompletnie nie walczą o swe szczęście. Postacie są tak wykreowane w połączeniu z całą historią, że jednocześnie denerwując, motywują czytelnika do działania. Można więc powiedzieć, że powieść poniekąd motywuje do walki o szczęście. Przede wszystkim jest to jednak ciekawa i przemyślana historia, w której wszystko ma sens, nie ma tu zbędnych zapychaczy, nie przemyślanych wątków i nielogicznych zachowań. Wszystko ma ukryty sens, odpowiednie motywy i świetnie napisaną "otoczkę",dzięki czemu mimo dosyć sporego ładunku emocjonalnego, jest to powieść niezwykle łatwa i przyjemna.