Zaginiony chłopiec recenzja

Moje drugie spotkanie z autorką, spotkanie kolejny raz udane i pozostawiające w poczuciu satysfakcji i spełnienia po zakończeniu dobrej książki.
Nikole Trope umiejętnie tworzy aurę niepokoju, dusznej atmosfery, która wpędza czytelnika w mezalians skrajnie różnych emocji: od ciekawości po współczucie i myśl w tyle głowy "coś tu jest nie tak" czy "coś się zaraz musi wydarzyć". To oczekiwanie na wybuch zapewnia, iż "Zaginionego chłopca" niezwykle trudno odłożyć przed poznaniem kluczowych wydarzeń, natomiast problem, jaki autorka postanowiła postawić na świeczniku swojej nowej książki zdaje się być bardzo realny, aktualny i dotykający pewną część społeczeństwa.

Megan wraz z mężem mimo wzlotów i upadków stara się tworzyć przykładną rodzinę. Na szali szczęścia lub cierpienia, jakie toczy się między małżonkami jest kilkuletni syn, niemy świadek wielu wydarzeń, których nie powinno doświadczań nigdy żadne dziecko. Życie bohaterki zmienia się bezpowrotnie, gdy ginie Daniel, a lata poszukiwań nie przynoszą żadnych efektów. Kobieta żyje w cieniu samej siebie, a mijający czas wcale nie goi ran po utracie dziecka i życia w cieniu niepewności, co stało się z ukochanym synem. Jak duża jest rozpacz po odebraniu dziecka, jak mocno rozszarpuje wnętrze matki niepewność, czy jej dziecko jeszcze żyje, czy jest szczęśliwe, czy idzie spać syte i w ciepłym łóżku oraz czy kołyszą je do snu ciepłe, życzliwe dłonie? Te trudne emocje autorka oddala doskonale, czytelnik ma wrażenie, jakby to on sam przeżywał katorgę w wyniku niepewności o los ukochanego dziecka. Zwrot akcji pod postacią powrotu zguby po latach staje się podstawą całego gatunku książki i nadaje jej niepokojący charakter.

Nikole Trope kolejny raz mnie nie zawiodła. Uderzyła w moją czułą, matczyną stronę przedkładając troskę o dziecko, względem własnych potrzeb. Niepokój bijący od bohaterki jest namacalny, chwyta za serce, a sama mroczna historia, jaka kryje się za zaginięciem chłopca zdaje się być nie do uwierzenia, a z drugiej strony czy poruszony problem jest współczesnym skłóconym, toczącym batalię o dziecko parom aż tak obcy?