Pasażer 23 recenzja

Akcja tego thrillera toczy się głównie na wielkim statku wycieczkowym, na którym w ostatnich kilku latach dochodzi do dziwnych zaginięć, które armator określa jako samobójstwa. Co najdziwniejsze, samobójczyniami są matki, które nie skaczą za burtę same, lecz ciągną ze sobą dzieci. Wśród zaginionych jest jedenastoletnia dziewczynka, która po dwóch miesiącach odnajduje się na wycieczkowcu, który tak naprawdę ma powierzchnię małego miasteczka. Gdzie w tym czasie była, kto ją ukrywał? Tajemnicę próbuje rozwiązać policjant Martin Schwarz , który nie może podnieść się z psychicznej zapaści po tym, jak jego żona, na tym właśnie statku, piec lat wcześniej wyskoczyła wraz z dziesięcioletnim synem za burtę. Prowadząc nieoficjalne śledztwo w sprawie odnalezionej dziewczynki, wpada na nowe dowody dotyczące śmierci swoich bliskich, a należy on do tych policjantów, którzy dla sprawy zrobią wszystko. Autor całkiem nieźle buduje napięcie, prowadząc czytelnika po zakamarkach luksusowego statku, ale niepotrzebnie szczegółowo opisuje większość sytuacji,przez co momentami można odczuć znużenie. Prolog, moim zdaniem, nie jest potrzebny, gdyż nie wnosi niczego istotnego. Ot, taka dygresja, nie wiadomo po co. Samo zakończenie jest nieco przekombinowane, ale podsumowując, można przeczytać w ramach relaksu.