Jestem czytelnikiem świadomym przeżywanych emocji. Obserwuję u siebie potrzebę zachowania równowagi. Coraz rzadziej mam ochotę czytać jeden kryminał za drugim, czy przeplatać je równie mocnymi thrillerami. To dla mnie nowe i ciekawe doświadczenie, które otwiera mnie na inne gatunki.
Wiedziony potrzebą mentalnego relaksu przyjąłem zaproszenie od Kasi Keller do lektury jej powieści obyczajowej “Bestseller”, która swą premierą będzie miała 13 maja. Umiem odczytywać znaki, jakie wysyła mi życie i uznałem, że to jest jeden z nich.
Pomijając książki Małgosi Starosty, które bawią mnie w sposób szczególny i unikalny, ostatni raz uśmiałem się tak potężnie, kiedy obudziłem swojego brata w środku nocy, każąc mu się zbierać na grzybobranie do lasu z rodzicami, podczas gdy była godzina 23:00. Brat wstał, bo grzybobranie faktycznie było zaplanowane na poranek, zęby umył, dresy wdział, a gdy zerknął na zegarek pięści poszły w ruch.
“Bestseller” to pełna humoru, gagów i błyskotliwych ripost historia debiutującej pisarki Hani, która po śmierci ukochanej babci przeprowadza się do odziedziczonego po niej domu. Wieś Zadubie, nie mylić z zadupiem, zamiast oazą spokoju i jaskinią literackiego natchnienia staje się areną starcia pokoleń, różnych spojrzeń na ludzi i otaczający świat, systemów wartości i cywilnej odwagi.
Tuż za płotem posesji Hani żywot człowieka poczciwego wiedzie niejaka pani Czesia. Ryczące 70 plus, które jednym okiem wciąż łypie na przystojnych wdowców i kawalerów, a drugim uskutecznia sąsiedzki monitoring. Co bym Wam o tej postaci nie napisał, jakich słów nie zacytował, nie oddam w pełni jej bezpośredniości, orientacji na cel i szybkości poruszania się (kto przeczyta, ten zrozumie). Babuleńka zdaje się być dosłownie wszędzie, czym wprawia w osłupienie i strach główną bohaterkę, a czytelnikowi co rusz daje okazję do niekontrolowanych wybuchów śmiechu.
“Pisarz, by móc pracować, potrzebuje zaplecza, spokoju i komfortu psychicznego. Ona miała do dyspozycji tylko złe ludzkie języki, twardo stąpających po ziemi rodziców i panią Czesię za płotem”.
Pisarka Hania nie ma łatwego startu do błyskotliwej kariery. Debiutancka powieść “Pierwszy znak” sprzedaje się słabo, rodzice w nią nie wierzą i wciąż namawiają do podjęcia pracy w rodzinnym biznesie. Na tej smutnej mapie ludzkich relacji promyczkiem nadziei jest wydawca, który rzekł mawiać: ““Pani Haniu, czasy dla kultury są ciężkie. Książka to nie masło, czy ziemniaki. Ludzie myślą, że mogą się bez niej obejść. Ale musimy mieć nadzieję, że wreszcie zabraknie im dobrej literatury”. To w nim właśnie Hania ma oparcie i dzięki niemu nie zawiesza pisania na kołku, pomimo początkowych niepowodzeń. Wydawca okazuje się w tej sytuacji nie tylko biznesowym partnerem, ale przede wszystkim mentorem i liderem dla młodej dziewczyny.
Wydarzenia pewnego dnia zmieniają perspektywę bohaterki na to, czego ku naszej uciesze doświadcza. Hania dostrzega potencjał w tym, co ją otacza i co jest jej codziennym udziałem. Spogląda na swoje perypetie niczym na gotowy scenariusz kolejnej powieści. I nagle wszystko się zgadza - fabuła tworzy się sama, bohaterowie pojawiają się niemalże przed domem - wystarczy to tylko spisać i bestseller jak się patrzy.
W powieści czeka też na Was wątek poszukiwania męża - i to w wielu odsłonach. Kim okaże się Paweł, którego Hania pozna w nietypowych okolicznościach? Jaki wpływ będzie miał mężczyzna na karierę Hani? Pośród tych damsko - męskich perypetii przyjdzie Wam się zmierzyć z bolesnymi czasami mądrościami…
“Nawet najbardziej dorodne winogrono prędzej czy później będzie rodzynkiem”.
“A to, że każda piękna królewna w końcu dostaje zmarszczek i rośnie jej dupa. Ślub trzeba brać za młodu, bo na starość kończy się z wyleniałym kotem”.
Komedia Kasi Keller poszerzy Wasze horyzonty o znajomość takich zjawisk społecznych, jak dupowczasy, biust reprezentacyjny, czy SMSowa korespondencja z hipermarketem zakończona niepowodzeniem. Dowiecie się również, dlaczego “lepiej być znanym pijakiem niż anonimowym alkoholikiem”. Jeśli nałożycie na to idealnie wkomponowaną narrację, w której Czesia komunikuje się z Hanią w trzeciej osobie, otrzymujecie komedię najwyższych lotów.
“Bestseller” nie tylko bawi, ale dostarcza mądrej nuty nostalgii, przez co jeszcze bardziej zyskał moje uznanie. Autorka przepięknie opisała więź, jaka łączyła wnuczkę z babcią i to w jaki sposób ta ostatnia rekompensowała jej chwilami szorstki chów ze strony rodziców. Fragment listu od babci, w którym pisze: “Duże szczęście mieszka w małych rzeczach. Ciesz się każdą drobnostką, świętuj każdą radostkę i celebruj każdy, nawet najmniejszy sukces. I uśmiechaj się często, do ludzi i do siebie” zapisałem swoim córkom na tablicach korkowych.