Zdaje się, że to Józef Stalin powiedział, iż zabójstwo jednej osoby to zbrodnia, a zabójstwo milionów to statystyka? Słowo holokaust odmienia się ostatnio przez wszystkie przypadki. Ale nie dość jest wspomnień o osobach, które żyły i żyć przestały, bo wojna im te życie zabrała. A co mówić o śmierci całej rodziny, całego osiedla, całego miasta?
Tytułowa Rutka to Rutka Laskier, nastolatka z Zagłębia Dąbrowskiego, która zmarła w 1943 w Auschwitz, ale pozostawiła po sobie Pamiętnik. W haśle w Wikipedii poświęconym Rutce mamy opis żródeł wiedzy o wersji śmierci dziewczyny opowiedzianej w książce Białasa:
" Istnieje też inna wersja (mniej prawdopodobna) ostatnich dni Rutki, której świadkiem miała być Zofia Minc, więźniarka tego obozu. Jak wspominała ona, w zeznaniach złożonych po zakończeniu wojny, w 1947, które znajdują się w Żydowskim Instytucie Historycznym:
Obok mnie w bloku sypiała moja koleżanka, 17-letnia Rutka Laskier z Będzina. (Minc podaje błędnie wiek Rutki – przyp. red.) Była taka śliczna, że nawet doktor Mengele zwrócił na nią uwagę. Wtedy wybuchła epidemia tyfusu i cholery. Rutka zachorowała na cholerę i w ciągu kilku godzin zmieniła się nie do poznania. Został z niej tylko marny ślad. Sama ją zawiozłam na taczce od śmieci do krematorium. Błagała mnie, bym zawiozła ją do drutów, to rzuci się na nie i prąd elektryczny ją zabije, ale za taczką szedł SS–man z karabinem i nie pozwolił na to' Z zeznań tych wynika, że Rutka zginęła w grudniu 1943 w krematorium w KL Auschwitz-Birkenau'. (źróło:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Rutka_Laskier) .
Książka Białasa podzielona jest na trzy części: Bendsburg 1939-1941, Laskier Ruth Sara 11 sierpnia 1942-3 sierpnia 1943 i Auschwitz 4 sierpnia 1943 - połowa grudnia 1943. Całość mieści się na 118 stronach. Gatunek tego utworu to chyba miniaturka historyczna, coś jak w pozytywizmie, obrazek rodzajowy. Poznajemy małe miasteczko w Zagłębiu Dąbrowskim, w którym Żydzi stanowili połowę mieszkańców. Rodzice rutki byli zamożni, więc córka kształciła się w gimnazjum, miała ambicje, czytała książki, miała plany i ambicje życiowe. Świetnie odmalował to autor. Potem opowiada o Rutce, o zwykłej dziewczynie i jej dylematach, czyli marzeniach na przyszłość, pierwszych sympatiach itd. Część ostatnia to opis śmierci w obozie, poprzedzonej rozdzieleniem z rodzicami. Nie ma epatowania makabrą, całość jest stonowana. Ale i tak w efekcie wychodzi przerażająco, bo młoda, niczemu nie winna dziewczyna zginęła jako jedna z wielu, wraz z połową swojego miasteczka i wieloma innymi, w nieludzkich warunkach.
Gdy się tak czyta takie wspomnienia albo opowieści to wychodzi przerażająco. Trochę jak w 'Dzienniku Anne Frank', bo w obu przypadkach mamy dobrze się zapowiadające i całkiem wrażliwe na świat i pełne planów dziewczęta, obie marzące o pisaniu, które zabiła chora ideologia. 'Dziennik Anne Frank' jest dyskutowany w kwestii jego autentyczności, ale pamiętniki Rutki są autentyczne.
To straszne, że tak po prostu można zgładzić nie tylko niejedno życie, ale całe miasteczko i zrobić z tego fabrykę śmierci. W książce 'Rutka' mamy taką historię w przybliżeniu, co czyni ją jeszcze bardziej smutną i zatrważającą.