Zabójczy blef recenzja

"Zabójczy blef" Magdaleny Jarząbek to druga część trylogii autorki. Powieść, w której efekt zaskoczenia z pierwszego tomu został zastąpiony całkiem innymi uczuciami. Choć pewne stałe elementy świata przedstawionego nie uległy zmianie, to część z nich została zastąpiona innymi lub zmieniła swój charakter.

"Próbowałem skupić się na domowych czynnościach, ale ciągle przed oczami miałem Elsę, ktora zrobiła na mnie piorunujące wrażenie swoją naturalnością."

Mocne zakończenie pierwszej części nie znajduje tutaj kontynuacji, autorka na zasadzie retrospekcji, po krótce przybliża dalszy przebieg dramatycznego wieczoru.
W początkowych fragmentach powieści wpadamy w świat Elsy, w którym nie ma już miejsca dla Chrisa, za to zrobiło się w nim miejsce dla kogoś innego. Trochę zaskoczyła mnie nowa relacja głównej bohaterki, gdyż wydawało mi się, że to co było między nią i Chrisem miało głębszy charakter.

"Mojego domku, który niedługo miał zyskać miano wymarzonego, chociaż do tej pory nie myślałam o tak poważnych krokach w swoim życiu. "

Wydarzenia, które stały się udziałem Elsy mocno zmienily jej postępowanie. Wymusiły złagodnienie i zastanawianie się nad tym jak też ma wyglądać jej dalsze życie. To naturalne, bo pewne zmiany w życiu kobiety zmuszają ją do przewartościowana własnego światopoglądu, niemniej, z tego powodu książka straciła swój "pazur", tak wyczuwalny w pierwszej części. Dopiero pod koniec powieści możemy zauważyć wyczuwalny wzrost napięcia i dynamiczny rozwój akcji.

"Był wyjątkowo uprzejmy, ale nic dziwnego, w końcu miał do mnie sprawę, od której zależał jego interes."

Mocno zaskoczyła mnie relacja Elsy z Magnusem. W sumie to zupełnie nie spodziewałam się, że bohaterka będzie mogła tak normalnie funkcjonować w jego obecności. Lektura pierwszej części utwierdziła mnie w przekonaniu, że to osoba, z którą główna bohaterka życzy sobie mieć jak najmniej wspólnego. Na szczęście, finał tego wątku w zupełności spełnił moje oczekiwania.

Na uwagę zasługują końcowe partie lektury, które sprawiają, że czytelnikowi zamiera serce! Choć pewne rozwiązania przeczuwałam i tak wywołały one u mnie całą paletę emocji. Co do samego finału, to przyznam, że z niecierpliwością wyczekuję kontynuacji.

Po mocnym debiucie autorki jakim było "Zabójcze piekno", "Zabójczy blef" wyraźnie spowalnia akcję. Nie potraktowałabym tego jako minus, choć przyznam, że pierwszy tom ujął mnie zdecydowanie bardziej. Mam jednak wrażenie, że to swoista cisza przed burzą i finałowy tom serii mocno nami wstrząśnie!
Będę go wypatrywać z największą niecierpliwością.

Moja ocena 8/10.