Ta książka znalazła się w moich dłoniach, cóż... zupełnie przez przypadek. Był to deal pomiędzy mną a paniami bibliotekarkami z filii WiMBP w Gdańsku u mnie na dzielnicy🙂, ale spokojnie. To była bardzo sympatyczna umowa, a w konsekwencji, po przeczytaniu tej książki, z korzyścią dla mnie, gdyż poznałem kolejnego ciekawego autora. No i po kilku latach odnowiłem "znajomość" z moją biblioteką, którą mam praktycznie "za rogiem".
Kowary – małe, senne i nieco wymarłe miasteczko u podnóża Karkonoszy, gdzie wielu ludzi żyje na granicy ubóstwa. Miasto, które na oczach swoich mieszkańców od lat gasło, czarne, szorstkie, kryjące brutalne tajemnice.
Komisarz Iwanowicz – policjant z jeleniogórskiej Komendy Policji przydzielone do śledztwa. Człowiek dręczonym mrocznymi wspomnieniami, od których nie może uciec; który potrafi wiele znieść, bo tak został wychowany – twardą ręką; który wie, że człowiek jest w stanie przyzwyczaić się do wszystkiego, co najgorsze, ale który nie chce pozbywać się tej resztki człowieczeństwa, która wciąż w nim tkwi.
Zabójca – postać, która w brutalny sposób morduje mieszkańców Kowar. Osoba, która pośród codziennego życia, między zwykłymi ludźmi, między bawiący mi się na podwórkach dziećmi skrywa się każdego dnia. Skrupulatny planista. Taki cichy i spokojny popapraniec, który za nic ma strach, konsekwencje – on robi swoje – planuje wszystko, biorąc pod uwagę każdy szczegół.
O to spotykamy się z bohaterami książki w starym tunelu – pozostałości po wiele lat temu działającej w tym miejscu kopalni uranu. W ciemnym, zimnym i pełnym mroku korytarzu podziemnym, w którym popełniono przestępstwo, które rozpoczyna kolejne śledztwo w karierze Komisarza Iwanowicza. W tym momencie rozpoczyna się gra... czasem, który nieubłaganie biegnie do przodu; strachem, który zatacza coraz większy krąg; poczuciem nierealności wynikającej z całej sytuacji.
Czytając książkę miałem pewnego rodzaju deja-vu – dziwne uczucie, którego nie umiałem wyjaśnić. Oczyma Komisarza widziałem twarze zamordowanych – ich ból, cierpienie i przerażenie.
Czułem, że morderca jest krok przede mną – czułem, że jesteśmy blisko siebie. No i te ciągłe powtarzające się w mojej głowie pytania – "zabijasz, by zabijać, czy zabijasz z jakiegoś powodu? – kim jesteś i co cię odróżnia od reszty ludzi?" Sprawy które działy się w Kowarach porwały mnie i nawet nie potrafiłem stwierdzić kiedy i jak minął mi dzień, potem kolejny na czytaniu tej historii – zapomniałem o całym otaczającym mnie świecie.
Historia opisana w książce sama w sobie może nie jest wielkim wow, kryje jednak w sobie mroczne zdarzenia z przeszłości, która prędzej czy później zawsze nas dopada i zamyka w sześcianie, z którego nie możemy się wydostać. Panu Hubertowi udało się mnie zaciekawić i wciągnąć w wir tej opowieści za co dziękuję i już planują sięgnięcie po kolejną część pod tytułem "Lęk" – ale to w lutym.
A przy czytaniu książki towarzyszyła mi muzyka BIRDY z płyty "Young heart"